- O proszę. Sir Kurek. - uśmiecham się na jego widok.
- Możemy pogadać? - pyta, a ja przytakuję.
Kierujemy się do jego pokoju. Gdy wchodzimy, widzę Pita, który siedzi na
łóżku. Na nasz widok wstaje i wychodzi. Dla mnie to było dość dziwne. Może wcześniej umówił się tak z Kurkiem?
- Co mu? - kiwam głową na wcześniej wychodzącego Piotrka.
- No właśnie.. O niego chodzi. - podrapał się po głowie.
- Do rzeczy. - mówię zdezorientowana.
- Bo on ostatnio taki jest..Przybity, często się na mnie wkurza.. Ale wyciągnąłem od niego jedno..
- Hm? - spoglądam na niego pytająco.
- Chodzi o jakąś dziewczynę. - wzrusza ramionami.
- No dobra, ale co mnie to obchodzi? - wiem, jestem miła fchuj...
- Jesteś dziewczyną.. - zaczął.
- Jak na to wpadłeś? - zaczynam się nabijać z Bartka, a on spogląda na mnie złowrogo. - No ok ok. - unoszę ręce w geście poddania się.
- Pogadaj z nim. Może tobie coś powie.
- Serio? - jęknęłam. - Chyba jestem ostatnią osobą, która powinna rozmawiać o miłości.
- Mawlina. - spojrzał na mnie błagalnie.
- Dobra, już.. - wywróciłam oczami.
Wróciłam do swojego pokoju. Mojego współlokatora tam nie było. Cały czas zastanawiało mnie o co mu chodzi.
- Malwaa. - wpadł do mojego pokoju Igła, Winiar i Wrona.
- Też się cieszę, że Was widzę. - uścisnęłam wszystkich.
- Zabieramy cię na basen. - powiedział Andrzej.
- Zapomnijcie. - pokiwałam głową.
- Ale dlaczego? - dopytywał Winiar.
- Nie umiem pływać. - uśmiechnęłam się z przerażeniem.
- Nauczę Cię. - zaśmiał się Igła.
- Nie no chłopaki, dajcie spokój. - jęknęłam.
Ostatecznie zmusili mnie abym z znimi poszła. Za 10 minut wszyscy co idą mięli czekać na dole. Gdy tam zeszłam zobaczyłam, że idą też z nami: Kurek, Bartman, Karol i Fabian.
Basen był niedaleko. Po około 5 minut drogi byliśmy już na miejscu. Przebrałam się w strój :
kostium
- Nie wchodzisz do wody? - spytał Kurek, obserwując mnie od góry do dołu.
- Kurek, jeszcze raz się tak na mnie spojrzysz, to cię utopię, obiecuję! - zaśmiałam się. - Nie umiem pływać. - powiedziałam mu na ucho.
- Wejdź ze mną do wody, nauczę cię. - stwierdził, a ja zaczęłam się śmiać.
- Bartuś.. Ale ja się boję.
- Co? - krzyknął chyba na cały basen, bo wszyscy się na nas dziwnie spojrzeli. - Ty? Taka odważna?
- Zamilcz. - zgromiłam go wzrokiem.
- To tak tu będziesz stała? - spytał Bartman, znajdując się momentalnie obok.
- Nie Zbyszku, no co Ty. Właśnie Bartuś teraz będzie mnie uczył pływać, więc, bay! - pomachałam mu i złapałam Bartka za rękę.
- Wchodź. - najpierw sam wszedł do wody, a następnie asekurował mnie gdy ja wchodziłam. Potem objął mnie jedną ręką.
- Kurek, tylko mnie puścisz i nie ręczę za siebie. - warknęłam.
- Nie puszczę. - powiedział po cichu.
Odwróciłam się do niego i dopiero wtedy zobaczyłam, jak cały czas mi się przygląda.
- Bartuś. Mam cię podtopić? - zaśmiałam się i zmierzwiłam jego włosy.
Bartek mnie na chwilę puścił, a ja spanikowałam.
- Bartek no! - złapałam się, obejmując jego szyję.
- Widzisz, uzależniam. Nie możesz się ode mnie oderwać. - roześmiał się.
- To jest śmieszne? - udałam obrażoną.
- Oj przepraszam. - przytulił mnie.
Po kilku minutach zrezygnowałam i wyszłam z basenu. Postanowiłam się przebrać i poczekać na chłopaków przed basen.Po kilku minutach wszyscy skierowaliśmy się z powrotem do ośrodka. Chłopaki mięli dziś wieczorny trening. Postanowiłam się na niego wybrać. Po drodze na halę spotkałam Karola.
- Karol, co ja takiego znowu zrobiłam? - spytałam, momentalnie znajdując się obok niego.
- Nic, a czemu pytasz? - nawet na mnie nie spojrzał.
- Robisz ze mnie idiotkę? Chyba widzę, że coś jest nie tak. Nie odrywasz się do mnie..
- Ja z ciebie robię idiotkę? Malwina, nie obraź się, ale zastanów się, czego ty chcesz. - zatrzymał się na chwilę, a następnie skierował się na halę.
- O nie. Tak to nie będzie Kłos. Wytłumacz mi o co chodzi. - zatrzymałam go, łapiąc za rękę.
- Udajesz, że nie wiesz o co chodzi, czy jak? - spojrzał na mnie z odrazą.
- Jak to?
- Fajnie z nim było, nie? - wciąż nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Możesz jaśniej? - uniosłam brew.
- Matt już się zdążył pochwalić.
- Karol do jasnej cholery, o co ci chodzi? - podniosłam głos wściekła na maksa.
- Dobry jest w łóżku? - spytał, a ja kompletnie osłupiałam. - No i teraz powiesz mi, że z nim nie spałaś?
Zamurowało mnie. Co ten kretyn wymyślił...
- Najchętniej dałabym ci teraz w twarz. Gardzę tobą. - kręcę głową i odchodzę.
I teraz rozumiesz zachowanie jego, Bartmana.. Oni uwierzyli. Wchodzę do swojego pokoju. On leży na łóżku.
- Pozdrów Matta. - mówi nagle.
- Spierdalaj. - mówię i idę wziąć prysznic.
Gdybym teraz spotkała tego Matta.. To to by było nasze przed ostatnie
spotkanie. Ostatnie byłoby na jego pogrzebie.
Umówiłam się z Kurkiem, że około 22.00 pogadam z Pitem. Skierowałam się do jego pokoju.
- Mogę? - wyjrzałam z zza drzwi.
- Jak chcesz. - powiedział obojętnie.
- Piotrek, Ty też uwieżyłeś Andersenowi? - zapytałam szeptem.
- To chyba nie moja sprawa. - wzruszył ramionami.
- Uwierzyłeś? - powtórzyłam pytanie, a on pokiwał twierdząco. - Piotrek, a dlaczego jesteś taki wkurzony? Coś się stało? Pewnie chodzi o jakąś dziewczynę, tak?
- A dlaczego tak cię to interesuje? - spytał ze swoim wkurzającym spokojem.
- Bo się o ciebie martwię. - uśmiechnęłam się.
- Na prawde? - odwzajemnił gest.
- Wiesz, coraz bardziej myślę nad powrotem do Londynu.. Aby przynajmniej wyjechać stąd.. z Rzeszowa.
- Nie, proszę. - jęknął, a ja spojrzałam na niego z zaskoczeniem.
- Bo ja.. - zaczął, ale niefortunie wszedł Kurek.
- O sorki.. Już wychodzę.
- Nie ja i tak już wychodziłam. - zerwałam się i wyszłam.
Weszłam do swojego pokoju. Byłam pewna, że on śpi, niestety nie.
- Ale powiedz kto w łóżku lepszy, ja czy on?
- Szczerze? Nie wiem. Musiałabym się najpierw przespać z Mattem i to ocenić. Ale zapewne wybrałabym jego. - stwierdziłam i zaczęłam się przebierać się w pidżamę.
- Nie mów, że ci się nie podobało. - zaśmiał się.
- Wiesz Zbysiu, dla mnie to nie miało żadnego znaczenia. - położyłam się obok niego.
- Nie wierzę ci. - momentalnie znalazłam się pod nim.
- Ale, że kochałam się z Mattem, to wierzysz? - wywróciłam oczami. - Z resztą nie będę każdemu to wybijała z głowy. Nie obchodzi mnie co o mnie myślicie. - powiedziałam z obojętnością.
- Nie uwierzyłem. Ale na prawdę wtedy.. to nic dla ciebie nie znaczyło?
- A dla ciebie znaczyło? - odpowiedziałam pytaniem.
- Tak. - powiedział pewny siebie i musnął moje usta.
- Tak cholernie mnie denerwujesz. - jęknęłam.
- Ty mnie też, pyskata księżniczko - roześmiał się i wbił się w moje usta.
Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie.
- Jednak coś do mnie czujesz. - uśmiechnął się.
- Dlaczego Zbyszku tak uważasz? - nie wiem czemu, ale lubiłam się z nim drażnić.
- Bo nie przywaliłaś mi w gębę.. - roześmiał się.
- No tak, to jest jakiś argument. - przytaknęłam. - Muszę do łazienki. - jęknęłam.
Zszedł ze mnie. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą. Wróciłam i położyłam się na swoim łóżku.
- Coś nie tak zrobiłem? - chyba liczył, że położę się obok niego...
- Dlaczego tak uważasz? - westchnęłam, przykrywając się kołdrą.
Zapanowała niezreczna cisza. Może zasnął? Lecz po chwili dał o sobie znać.
- Czy gdybym wtedy nie wyjechał do Włoch... - zaczął.
- Ale wyjechałeś. - przerywam mu.
- To była dla mnie szansa.. Mogłem się wybić. - Masz mi to za złe?
- Tak. - powiedziałam pewna siebie i odkręciłam się do ściany.
PERSPEKTYWA BARTMANA:
Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. W sumie Malwina cały czas mnie olewała i nie dawała nadziei. Od początku naszej znajomości były między nami jakieś zgrzyty. Nie umiałem się z nią porozumieć. Tak, jakby on a była z innego świata.Postanowiłem, że muszę ją przeprosić. Wstałem i po cichu skierowałem się w stronę jej łóżka. Była odkręcona do ściany. Położyłem się obok niej i przytuliłem się do niej.
- Co Ty Bartman wyprawiasz?! - spytała zaskoczona.
- Przepraszam. - wyszeptałem jej do ucha.
- Za to, że wtargnąłeś mi do łóżka, czy za to, że byłeś świnią? - roześmiała się, a ja za nią.
- A jak Ci wybaczę, to co to zmiemni? - jęknęłam.
- Będę wtedy bardzo szczęsliwy. - uśmiechnąłem się.
- Bartman, ja nie wiem do czego Ty zmierzasz i to mnie chyba najbardziej przeraża.
- Bo muszę Ci coś powiedzieć. Pewnie uznasz mnie za kretyna i jeszcze większą świnię. - mówię przerażony.
- Jeśli chodzi o ciebie.. nic mnie już nie zdziwi. - odwraca się w moją stronę.
- Malwina... - zaczynam i w myślach układam sensowne zdanie.
*********************
Jak myślicie co powie Bartman? :)
Jutro powinien pojawić się jeszcze jeden rozdział. A następny za tydzień. Bo ferie mi się kończą, więc wiecie, szkoła :)
Podoba się?
Pozdrawiam ;**
No niestety szkola. Przydalby sie jeszcze tydzien :). Powie jej ze ja kocha?? Czekam kochana na nastepny rozdzial. Pozdrawiam. JusTyna;*
OdpowiedzUsuńDziękuję, że czytasz :))))
UsuńPozdrawiam ;*
Dzieje się :D
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, jak oni mogli uwierzyć Andersonowi. Jak Karol mógł uwierzyć? Nie mieści mi się to w głowie. Zachowali się, jak kretyni. A z Mattem, to ja na jej miejscu bym poważnie porozmawiała i rozmyła jego złudne nadzieje.
Czyżby Piotrek zaczynał coś czuć do Malwiny? Zbysiu chyba też.
Pozdrawiam, buziaki! ;*
Dzięki :D
UsuńRównież pozdrawiam ;**
Świetny ;*
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Piotrkowi chodzi o dziewczynę, a dokładniej to o Malwinę...
Matt zachował się żałośnie, ale chłopcy chyba jeszcze gorzej, że Mu uwierzyli...
Nie no...proszę szybciutko o kolejny, bo skończyłaś w takim momencie, że mam mętlik w głowie i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :P
Mi też się ferie kończą, więc Cię rozumiem.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/
Następny dodam w ten weekend :))
Usuń