- Mam pytanie.. - powiedział nagle, a ja nie powiem, lekko się wystraszyłam.
- O co chodzi? - przełknęłam ślinę.
- Bardzo mi na tobie zależy. Nigdy się tak dobrze nie czułem jak z tobą.. Więc, będziemy razem?
Wiedziałaś, że to pytanie padnie. Wcale nie jesteś zaskoczona..
- Musimy się tak śpieszyć? - lekko się uśmiechnęłam.
- Racja, mamy czas. - przytaknął i bez słowa wrócił do łóżka.
Czułam się winna, że krzywdzę go. Zbyszek to nie ten typ mężczyzny, którym można manipulować, jednak ciągnie cię coś do niego.
- Przepraszam, położyłam się obok niego. - Za wszystko. - szepnęłam.
- Nie jestem zły na ciebie.. - odwraca się i kładzie się na wznak. - To ja wszystko psuję.
- Ja też. W sumie to jesteśmy siebie warci. - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Czyli jednak nie jestem u ciebie skreślony? - przysunął się do mnie i zaczął łaskotać.
- Możee.. - zaczęłam się śmiać.
Rano obudził mnie pocałunkiem. Nie mogłam się na niego za to gniewać..
- Wyspałaś się? - pyta mnie uśmiechem i podaje na tacy śniadanie.
- Podlizujesz się, ale to dobrze. - zaczynam się śmiać.
Jemy śniadanie, a przy tym normalnie rozmawiamy... Następnie owijam się prześcieradłem i zbieram swoje rzeczy. Idę się ubrać i ogarnąć. Dobrze, że dzisiaj jest niedziela, więc mam wolne.. Zbyszek jednak nie.
- Może pójdziemy dzisiaj gdzieś? Na przykład do kina? - proponuje.
- Jestem zmęczona, wolałabym odpocząć.. Z resztą niedługo masz mecz. - mówię bez zastanowienia i nagle sobie coś przypominam.. Kontuzja.. - Jestem beznadziejna, przepraszam..
- Nie przejmuj się tym. - uśmiecha się.
- To ja się już będę zbierała...
- Zaczekaj. - mówi. - Mam do Ciebie nietypową prośbę. - podchodzi do
mnie i łapie mnie za ręce.
- Bartman o co ci chodzi? - patrzę na niego podejrzliwie..
- Bo chodzi o to...
- Mów. - mówię podirytowana.
- Jutro przyjeżdżają moi rodzice.. Trochę im nakłamałem, że mam
dziewczynę. - mówi jednym tchem.
- No dobra, ale co ja mam z tym wspóln... Nie ma mowy! - mówię, kiedy zaczynam rozumieć całą sytuację.
- Malwina... - błaga.
- Jedynie kłopotów ci narobię swoim zachowaniem.. - kiwam przecząco głową.
- Proszę.. - nie ustępuje.
- Jak ty mnie denerwujesz... Yhh. Dobra, zgadzam się. - mówię obojętnie, a on rzuca się na mnie wdzięczności.
Wielce uradowany postanowił bezpiecznie odwieźć mnie do domu, abym na jutrzejszy dzień była cała i zdrowa. Wchodząc do domu, na klatce schodowej spotkałam Aleksa.
- Cześć. - uśmiechnęłam się do niego. Zero reakcji... - Cześć.. - pomachałam mu przed oczami.
- Aaaa, cześć.. - powiedział, jakby przed chwilą się obudził. Był cały rozkojarzony.
- Alek, stało się coś? - spytałam łapiąc go za ramię.
- Nie wiem czy powinienem ci o tym powiedzieć..
- Alek no, proszę.. - spojrzałam na niego trochę przestraszona.
- Karol miał wypadek..
- Wkręcasz mnie. - zaczęłam się śmiać, ale widząc, jego poważny wyraz twarzy, spoważniałam. - Co z nim?
- Leży w szpitalu..
- W Bełchatowie, tak? - pytam dla pewności.
- Nie, tutaj w Rzeszowie, jechał samochodem...
Aleks dał mi adres, od razu postanowiłam, że tam pojadę. Wskoczyłam w taksówkę. Nie mogłam zebrać myśli. Mam nadzieję, że nic mu nie jest.. Strasznie się martwię.
Wbiegam do szpitala, tam widzę Konstantina i kilku zawodników Skry.. Była tam też jakaś dziewczyna, domyślam się, że to pewnie ta słynna Kasia..
- Co z nim? - patrzę na nich. Zero reakcji.
- Kim ty dla niego jesteś? - pyta wspomniana wcześniej dziewczyna.
- Gówno cię to powinno obchodzić... - nie wytrzymuję..
- Spokojnie.. - przerywa nam Mario. - Jest w śpiączce. - widząc moją reakcję, podchodzi i mnie przytula.
Usiadłam na krześle. Chłopaki przynieśli mi wodę. Kurczę, to był cios. Wiem, że nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich. A co ma powiedzieć jego rodzina? Ba, nawet ta jego dziunia..
- Czemu nikt nie chce nam nic powiedzieć? - denerwuje się Cupko.
- Witamy w Polsce.. - wzdycha Winiarski.
Wychodzi lekarz. Chłopaki jakoś wyciągają od niego informację.
- Jest nieprzytomny. Na razie w śpiączce. Ale ta śpiączka minie, taką mamy nadzieję. Musimy mu zrobić więcej badań, ale i tak chłopak miał szczęście.. - mówi lekarz i zerka w stronę siatkarza, który leży nieprzytomny i cały poobijany.
- Doktorze, możemy do niego wejść? - pyta Mariusz, chyba jako jedyny zachowuje spokój.
- Góra 2-3 osoby.. Musi odpoczywać.. - kończy lekarz i opuszcza korytarz.
- Malwina, wchodzisz? - pyta Winiarski.
- Ja muszę wejść, martwię się o niego.. - wstaje dziewczyna i od razu do niego wchodzi.
Wkurzona siadam na krześle. Ale nie zamierzam go zostawiać...
Przepuściłam chłopaków. Trochę się bałam znów go zobaczyć..
- Jest już późno, jedziesz z nami? - mówi Cupko.
- Zostaję..
- To bez sensu.. Lekarze dadzą nam znać. - mówi Winiarski.
- Jedźcie.. - lekko się uśmiecham i próbuję nie być zbyt nie miła..
Siedzę bezczynnie już około godzinę, sama.. Nagle podchodzi do mnie pielęgniarka i siada obok.
- Chyba musi go pani bardzo kochać.. - uśmiecha się do mnie.
- Niee, nie wiem czemu tak się o niego martwię.
- To nie jest pani chłopak? - dopytuje.
- Nie. - lekko się uśmiecham. - Mogę do niego na chwilę?
- Ale tylko na chwilę. - łapie mnie za ramię i odchodzi.
Gdy go widzę, momentalnie z oczu lecą mi łzy. Jest poobijany, nikomu tego nie życzę... Siadam obok niego i łapię go za rękę.
- Czemu mi to robisz.. Cholerny egoista.. wszyscy się tutaj o ciebie martwią.. - uśmiecham się przez łzy. - Nawet teraz jestem dla ciebie wredna, to dlatego jesteś z tą całą Kasią.. No tak, ładna, miła pewnie. -
lekko się uśmiecham. - Proszę obudź się.. - położyłam głowę na pościeli.
PERSPEKTYWA WRONY:
Gdy wszedłem do Karola zobaczyłem Malwinę. Było już późno. Postanowiłem ją obudzić.
- Malwa.. - potrząsnąłem ją za ramię.
- Co, obudził się? - spojrzała zdezorientowana.
- Nie.. Chodź, odwiozę cię. Jest już późno. - lekko się uśmiechnął.
- Dzięki. - przytaknęłam głową.
Wsiedliśmy do jego samochodu. Przez całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy.. Nagle zaczął dzwonić jej telefon.
- Halo? Tak.. Pamiętam. O której mam jutro być? Jasnee.. Pa. - rozłączyła się.
Spojrzałem na nią zdezorientowany.
- Jutro odegram rolę życia! - uśmiechnęła się.
- Nie rozumiem... - uśmiechnąłem się.
- Jutro będę dziewczyną Bartmana, czaisz?
- No to pozdro. - zacząłem się śmiać a ona ze mną.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, Malwina zaprosiła mnie na herbatę. Oczywiście z chęcią się zgodziłem.
- Dziękuję Andrzej. - gdy podała herbatę i jakieś ciastka, usiadła obok
mnie.
- Za co? Przecież jesteś dla mnie ważna.. Być może ze względu także na Karolla.
Zamilkła. W ciszy wypiliśmy herbatę. Bałem się cokolwiek powiedzieć. I tak to trudna sytuacja, ten cały wypadek.
- To ja się będę już zbierał. - wstałem.
- Jak coś będzie wiadomo, to dasz mi znać? - spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
- Jasne. - przytuliłem ją na pożegnanie.
PERSPEKTYWA MALWINY:
Zostałaś sama. Zastanawiasz się, co by się teraz działo, gdybyś została w Londynie. Dochodzisz do wniosku, że może lepiej było tam zostać..
Przynajmniej byś nie cierpiała, ani nikt przez ciebie by nie cierpiał..
Rano wstałam dość późno, a raczej ktoś mnie obudził pukając do moich
drzwi.
- A Ty jeszcze nie ubrana? Już 13.00 - wpadł i zaczął na mnie wrzeszczeć mój dzisiejszy chłopak.
- Dobra, zluzuj.. O której to wszystko?
- O 15.00, proszę pośpiesz się. - powiedział, a raczej krzyczał, bo ja byłam w łazience. Ubrałam się :
stylizacja
- No, no, mam piękną dziewczynę. - uśmiechnął się.
- Nie mam ochoty na to wszystko... - głęboko wzdycham i robię makijaż.
- To przez Karola?
- Między innymi. - spoglądam na niego.
- Karol wyjdzie z tego.. Ale jeśli nie dasz dzisiaj rady, rozumiem.. - mówi
załamany.
- Obiecałam, więc jedźmy. - mówię po czym wychodzimy i wsiadamy do samochodu.
*****************
Chyba troszkę Wam namieszałam ;)
Przepraszam, że rozdział znowu z opóźnieniem..
Ale jest :)
Podoba się? Ktoś to nadal czyta? Komentujcie :) Bo to motywuje ;3
Pozdrawiam :*
O matko!! :( No namieszałaś nieźle, wypadek Karola ... oby jak najszybciej z tego wyszedł. Zastanawiam się czy jest jakaś osoba, której się nie podoba Malwina? :D hahah :D Teraz to już sama nie wiem z kim chciałabym, żeby była ta bohaterka. Mam mętlik w głowie, czekam na kolejny, pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńno wiem,że mieszam Wam z tymi chłopakami :D
UsuńAle powoli. chyba troszkę już się z nimi opamiętała... Może ulegnie zmianie? Bo do zakonu, to raczej jej nie chcę wsadzać xDD
Pozdrawiam maleńka :*
Świetny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) :*
UsuńNadrobiłam zaległości...no pogubiłam się już trochę jeśli chodzi o chłopaków xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Malwa ustatkuje się w tym temacie... i że Karol ztego wyjdzie cało....
Pozdrawiam o zapraszam do mnie na 40 ;*
http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/?m=1
Ale jesteś :* i to mnie cieszy :)
Usuńmuszę nadrobić u Ciebie rozdziały, ale w najbliższym czasie :)
Pozdrawiam :*