- Po co to robisz? Wychodzisz, wracasz.. Ranisz mnie tym. - zaczynam płakać.
- Nie zostawiłbym cię w takim stanie.. Po prostu poszedłem zrobić ci zakupy.. Domyślam się, ze lodówka pusta. - mówi Karol.
Otwiera ją i zaczyna wypakowywać produkty. Nie wierzę własnym oczom. Nie zostawił mnie, jak wszyscy.
- Jajecznica może być? - uśmiecha się w moją stronę.
- Jestem tak głodna, że zadowoliłyby mnie nawet surowe jajka. - odwzajemniam gest.
Widzę, jak nieudolnie wbija jaja do miski. Jedno z nich nawet ląduje na podłodze.
- Spokojnie.. Tam był mały kurczaczek, więc dałem mu żyć.. - zaczyna się śmiać, a ja za nim.
- Nie wiem po co to robisz..
- Po co robię kolację? Toż głodna byłaś. - zaczyna się śmiać.
- Wróciłeś. - lekko się uśmiecham.
- Ty mnie nie zostawiłaś, więc ja też nie mogę. - nałożył mi na talerz, jego popisowe danie.
Podczas jedzenia panowała cisza. Głupio mi było, bo wcześniej byłam dla niego niemiła.
- Smakowało?
- Jadałam lepsze.. - uśmiechnęłam się.
- Chyba nie tu. - zaczął się śmiać..
To była osoba, która potrafiła rozśmieszyć mnie do łez.
- Jesteś z nią? - zadałam mu bezpośrednie pytanie.
- To trudne. - zmieszał się.
- Jak to trudne? Tak, albo nie..
- Albo. - odpowiedział zakłopotany.
Przez cały wieczór rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.. Głównym tematem był Londyn.. Eh, pełno wspomnień z tamtego okresu..
- Chciałabyś tam wrócić?
- Jeszcze kilkanaście dni temu chciałam. Raczej nie wykluczam... Polska jest cudowna, ale za wiele cierpię.. - spuszczam głowę w dół.
- Nie wyjeżdżaj.. - złapał mnie za rękę.
- Nic mnie tu nie trzyma, przeliczyłam się. - lekko się uśmiechnęłam.
- A ja? - spojrzał mi prosto w oczy.
- Zrobię kawę. - zerwałam się z kanapy.
Panowała cisza. Słyszałam nawet jego równomierny oddech.
- Odrywasz się od tematu, a i tak wiesz, że ci nie odpuszczę. - uśmiecha się.
- To nie tak.. Po prostu nie wiem, pogubiłam się. - próbuję się tłumaczyć. - Myślałam, że tu odetnę się od wszystkiego.
- I od wszystkich? - lekko się uśmiechnął.
- Tak by było najlepiej. - wzruszyłam ramionami.
- Jutro urządzam małą domówkę. Muszę uczcić moje przeżycie, jakkolwiek to brzmi. - roześmiał się. - Wpadniesz?
- Raczej nie. - kręcę głową.
- Jeśli zmienisz zdanie, to jesteś mile widziana. - mówi i wstaje. - Na mnie już czas.
- Będziesz jechał w środku nocy? - spojrzałam na zegarek. - To nie jest najlepszy pomysł.
- Muszę jeszcze jechać do Kasi. - spojrzał mi prosto w oczy.
- Jasne. - spojrzałam w dół.
- To cześć. - powiedział i czekał na moją reakcję.
A ja? Nie odrywałam wzroku od podłogi. Nie chciałam, żeby zobaczył, że tymi słowami sprawił, że poczułam się nikim.
Wyszedł. Lekko zamknął za sobą drzwi. Najchętniej spakowałabyś wszystkie swoje rzeczy i wyjechała, tak jak to zrobiłaś wyjeżdżając do Polski.To prawda, uciekasz. Nie podejmujesz próby radzenia sobie z tym całym problemem, jakim jest twoje życie.
Rano wstajesz i patrzysz na zegarek. Okazuje się, że już nie jest tak rano, ponieważ jest już 13.00.
Spoglądasz na telefon. Masz nadzieję, że odezwał się. Nic. Wyjechał i ma cię gdzieś. Nawet nie wiesz czy samolot doleciał.. Nie wiesz nic. I nie zamierzasz pierwsza się odezwać. Idziesz do łazienki i spoglądasz w lustro. Wyglądasz okropnie i raczej nie zamierzasz tego zmieniać. Nagle dzwoni twój telefon. Biegniesz do niego jak szalona, myśląc, że to on.
- Halo? - odbierasz.
- Będziesz dziś u Karola? - słyszysz głos Andrzeja.
- Nie. - mówię stanowczo.
- Przyjedź..
- I mam oglądać jej gębę? Zapomnij. - roześmiałam się.
- Tylko dlatego cię nie będzie? Kiedyś byś to jakoś rozwiązała.. np dała jej w ryj. - roześmiał się.
- Kiedyś Andrzej, kiedyś...
- No cóż.. Zawiodłem się na Tobie Malwino. - powiedział i się rozłączył.
- Nie ty jeden. - mówię pod nosem.
Cały czas miałam w głowię rozmowę z Andrzejem. Czemu aż tak bardzo się wszystkim przejmuję? Może czas przestać? Pójdziesz tam i nawet jeśli będziesz musiała dać jej w ryj!
Około 15.00 wyruszyłam do centrum, aby znaleźć jakąś kreację na dzisiejszy wieczór. Odwiedziłam kilka sklepów i nic.. Albo mi się nie podobały, albo były za drogie. Gdy szłam do kolejnego sklepu, na manekinie zobaczyłam sukienkę, która bardzo mi się spodobała. Cena już trochę mniej.. Stałam przed nią tak kilkanaście sekund.
sukienka
- Ładna, bierz. - usłyszałam za sobą. Odkręciłam się i zobaczyłam Lotmana.
- Myślisz? - zaczęłam się śmiać.
- Przymierz. - zaproponował, a ja przytaknęłam.
No tak.. sama bym na to nie wpadła.
- I jak? - wyszłam z przymierzalni, a Paul nic nie mówił. - Haloo! - roześmiałam się.
- Boże.. - wydusił nagle.
- Wystarczy Malwina. - uśmiechnęłam się, a on za mną. - Dobra, zdejmuję. - weszłam do przymierzalni.
- Mam nadzieję, że ją kupisz? - spytał.
- Człowieku, za tą cenę miałabym dwie sukienki...
Po tym zapanowała cisza. Wyszłam z przymierzalni. Jego już nie było.. Dziwne.
- Zapakować? - podeszła do mnie ekspedientka.
- Nie dziękuję, poszukam czegoś innego. - uśmiechnęłam się.
- Ale tamten pan już za to zapłacił. - po tych słowach przeżyłam szok.
Czemu to zrobił? Teraz mam u niego dług.. No nieźle.
Wróciłam do domu. Zjadłam obiad, a następnie zaczęłam oglądać jakieś durne seriale.
Około 19.00 zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Zrobiłam sobie lekki makijaż, włosy lekko sfalowałam.
Dowiedziałam się,że ta impreza ma być w klubie, który Karol wynajął na tą noc. Z racji tego, że jesteśmy w Rzeszowie, pewnie pojawią się tu Resoviacy..
Przed wejściem, od razu zostałam przywitana przez Andrzeja, Aleksa i Cupka.
- Wow, dziewczyno, ale wyglądasz. - uśmiechnął się Cupko.
- A jednak. - roześmiał się Andrzej.
- Myślałeś, że odpuszczę? - przytuliłam się do niego, a potem do Serbów.
Weszłam do środka. Grała głośna muzyka. Wzrokiem szukałam organizatora imprezy. Znalazłam go.. W jej towarzystwie.
Co się ze mną dzieje? Już nawet nie mogę tego wszystkiego znieść. Od razu wychodzę na zewnątrz.
Ktoś zakrył mi oczy.
- Zgadnij kto to.
- Czyżby pan od sukienki? - zaśmiałam się.
- Dobrze. - roześmiał się.
- Wiesz ci powinnam teraz zrobić? - spojrzałam na niego.
- Podziękować? - zaśmiał się.
- Nie, zdjąć sukienkę i ci ją oddać. - uśmiechnęłam się.
- Nie ma problemu. - roześmiał się a ja zamilkłam. - Nie wchodzisz?
- Za chwilkę.. Ale ty idź. - poklepałam go po ramieniu.
- Nie, dziś jesteś moją partnerką. - złapał mnie za rękę.
- Nie zrozum mnie źle..
- Wiem, jesteśmy tylko znajomymi. Spokojnie. - uśmiechnął się, a ja przytaknęłam.
Weszliśmy do środka. Postanowiłam się nie chować, nawet jeśli musiałoby dojść od rękoczynów pomiędzy mną, a tą dziewczyną..Podeszliśmy do Karola. Gdy byłam kilka metrów przed nim, a jego partnerką spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Cześć. - zbliżyłam się i pocałowałam go w policzek.
- Miło, że jesteś. - uśmiechnął się ponownie. Chcesz coś do picia?
- W sumie, możesz zamówić mi coś mocniejszego. - zerknęłam na Pula.
- Paul? - spytał Karol.
- Dla mnie to samo. - uśmiechnął się, a Karol skierował się do baru.
- Jesteś naiwna kochanie. - powiedziała ta cała Kaśka w moją stronę.
- Możesz jaśniej? - uniosłam brew. - Paul, zostaw nas same. - zwróciłam się do niego, po czym kontynuowałyśmy rozmowę.
- On cię już nie kocha. Teraz ja jestem dla niego najważniejsza.
- Szkoda, że w szpitalu to on dla ciebie nie był najważniejszy. Nie rozumiem, skoro on mnie już nie kocha, to skąd ta zazdrość u ciebie? - roześmiałam się w geście triumfu.
- Nie jestem zazdrosna, tylko zostaw go idiotko w spokoju. Szmata. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
Nie wytrzymałam, uderzyłam ją w twarz. Potem zaczęłyśmy się szarpać. Oddała mi. Czułam jak boli mnie cała dolna warga.
Po chwili rozdzieliły nas. Andrzej zajął się Kaśką, a mną Karol. Wyszedł ze mną na dwór i usiedliśmy na ławce.
- Biłyście się o mnie? - uśmiechnął się i wyjął chusteczkę, a następnie otarł krew z mojej wargi.
- Ał... - syknęłam. - Nikt nie będzie mną pomiatał.
- Malwina.. - westchnął.
- Dobra wiem, rozjebałam ci imprezę. Tak, już sobie idę. Wstałam i zrobiłam dwa kroki, ale on mnie zatrzymał.
- Nie, nie idź.
- Idź do tej laluni, ja sobie poradzę. - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Poczekasz chwilę?
- Czy ja wyglądam na idiotkę? - zdenerwowałam się.
- Przepraszam. - zbliżył do mnie swoją twarz. - Ja chyba do niej nic nie czuję. - czułam jego ciepły oddech. - A ty co czujesz?
- Warga mnie szczypie. - skrzywiłam się, a on się uśmiechnął. Po chwili położył na niej swój kciuk i zaczął ją lekko masować.
PERSPEKTYWA KAROLA:
- Proszę, zniknij z mojego życia. - wybuchnęła nagle płaczem, a ja ją mocno przytuliłem.
- Tak bardzo mnie nienawidzisz?
- Chciałam o tobie zapomnieć.. Nie mogę. - ścisnęła moją dłoń.
- Ja o tobie nigdy nie zapomniałem. I nie chcę. - pocałowałem ją w czoło.
Była taka delikatna, każdy mój zły ruch, mógłby być moim ostatnim.
- Boję się znów ci zaufać. - oderwała się ode mnie.
- Jestem dupkiem, to fakt. Nie musimy od razu być razem.
- Przyjaciele? - zaproponowała, a ja się zgodziłem. Nie byłem tym zachwycony, ale przynajmniej będę blisko niej.
- Mam zerwać z Kaśką wszystkie kontakty? - spytałem.
- Jak chcesz. - wzruszyła ramionami. - Idź do niej.. - uśmiechnęła się.
- Przestań..
- Idź, mówię serio. Ja tu chwilę posiedzę sama. - na te słowa przytaknąłem.
PERSPEKTYWA MALWINY:
Może to i dobry pomysł? Przyjaciele.. Zwykle to nie kończy się dobrze, np. tak jak ze Szczęsnym...
Zamówiłam taksówkę. Niech zostanie z Kaśką.. Ja jakoś sobie poradzę.
Po 20 minutach byłam już w domu.
Zdążyłam zdjąć buty i nagle ktoś zaczął dzwonić do moich drzwi.
******************
Ferie czas zacząć, więc aktywnie na blogu :))
Macie ferie czy jeszcze czekacie? :)
Kurcz, trochę dołuje mnie fakt, że jest ze mną coraz mniej czytelników, ale ehh :)
Pozdrawiam ;*
Ja tu jestem . czytam twoje rozdziały czasem po pięć razy . bardzo lubię to opowiadanie i nie mogę się doczekać aż dodasz nowy rozdział . pozdrawiam. Ewelina twoja stała czytelniczka :)))
OdpowiedzUsuńOjeju no jak miło ;*
UsuńDziękuję, że jesteś :))
Pozdrawiam <3
Zajebisty :***
OdpowiedzUsuńDziękuję, że czytasz :) :*
UsuńPozdrawiam <3
Ja czytam! Może nie jestem aktywna w komentarzach, ale czytam każdy rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny! Mam nadzieję, że następny dodasz szybko i może kiedyś pozdrowisz mnie pod rozdziałem. :) //Weronika. :*
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział postaram się dodać dziś :)
UsuńOczywiście, że pozdrowię noo :)) :*
Czytam czytam ;)
OdpowiedzUsuńNo coś się zaczyna dziać...przyjaciele? serio? To nie wypali...i tak będą razem..muszą ^^
Coraz więcej facetów zaczyna się kręcić wokół Malwiny... zastanawia mnie Andrzej- czyżby coś... xD
I dobrze że strzeliła tej Kaśce w gębę...moim zdaniem do Karola ciągnie Ją tylko sława, a Malwinę uczucie...
Pozdrawiam ;)
Fajnie, że jesteś :)
UsuńA z tymi facetami to się jeszcze namiesza :D
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCały czas żyłam w błędzie, bo myślałam, że po opowiadaniu z Muzajem i Alkiem już nic nie piszesz. A tu taka niespodzianka! Cieszę się ogromnie, bo uwielbiam Twój styl pisania i w ogóle twoje stworzone historie.
No nic, wpadłam, wszystko nadrobiłam i zostaję do końca.
Czy tylko mnie ta Kaśka tak wpienia? Bardzo dobrze, że Malwina jej przyłożyła, zdecydowanie należało jej się. Ona pewnie nie kocha Karola, tylko leci na jego sławę i pieniądze.
Nie wiem czy to dobry pomysł, by Malwinka i Kłos zostali tylko przyjaciółmi. W końcu złamią się i powiedzą, co do siebie czują. Oni muszą być razem! Nie ma innej opcji.
Pozdrawiam! ;*
Oooo cieszę się, że jesteś :) To miłe ;D
UsuńA poprzednią swoją historię, sama czasami czytam :))
Dziękuję dziękuję dziękuję!
Mam nadzieję, że zostaniesz do końca :)
Buzi! :*
Ja tez czytam chociaz wczesniej nie komentowalam. Ja tez mam ferie;) Opowiadanie super. Pozdrawiam JusTyna :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, że jesteś :) :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3