- Miesiąc to dużo czasu... - uśmiecha się i delikatnie całuje moje usta.
Młody Serb sprawia, że czuję się bezpiecznie. Zaczyna mnie całować po szyi.
- Pewnie każdy za tobą szaleje.. - spogląda na mnie.
- Ale nie każdemu daję się całować.. - mówię po czym mierzźwię jego włosy.
- Czyli ja mogę?
- Musisz. - delikatnie obejmuję jego szyję.
Wiesz, że nigdy ze sobą nie będziecie. Nigdy.. Mimo to znów robisz nadzieję. Nagle ktoś wpada do mieszkania.
- Już jes... Co to ma znaczyć? - w drzwiach stoi Cupko. Jest wściekły.
- Stary nie przesadzaj... - mówi Aleks wstając z kanapy.
- Mówiłeś, że ci się nie podoba... - Konstantin wpadł w furię. - Wiesz jaka jest sytuacja...
- Przecież nic się nie wydarzyło. - powiedział Aleks.. po czym Cupko "dał mu w ryj".
- Zachowujecie się jak dzieci. - wstałam z kanapy. Byłam na nich zła.
- Nie wtrącaj się. - powiedział Konstantin.
- Bo? Zawsze traktujecie dziewczyny jak rzecz? Dorośnijcie.. - mówię po czym wychodzę. Kieruję się do swojego mieszkania.Kładę się do łóżka i natychmiast zasypiam.
Wstaję po zadzwonieniu budzika. Idę do łazienki, a następnie robię makijaż.
Ubieram się :
zestaw
Nagle ktoś puka do moich drzwi. Otwieram je, a w drzwiach widzę Konstantina.
- Cześć. - mówi skruszony.
- Pogodziliście się?
- Tak. - uśmiecha się. - Mogę?
- Wchodź.
- Mam świeże bułki. - zaczyna się śmiać.
- Dzięki. Kawy?
- Tak. - kiwa głową.
- Jesteś na mnie zła, prawda? - przytula mnie od tyłu, gdy nalewam kawę.
- Nie no, coś ty.. Na kogoś, kto myśli, że może mieć każdą? Bzdura. - uśmiecham się ironicznie. Stoi na przeciwko mnie i robi błagalną minę.
- I myślisz, że tym mnie przekonasz? Kpisz chyba.
Wróciła! Tak, wróciła zołza, wredna suka..
- A tym? - łapie mnie za biodra i zaczyna całować.
- Lepiej, lepiej.. - wkładam swoją rękę pod jego bluzkę. Delikatnie wspinam się ku górze. On zaczyna ściągać moją bluzkę. - Muszę iść do pracy. - nie chcesz tego robić, nie dziś, nie teraz...
- Koniecznie? A jest tak cudownie.
- Wiem.. - uśmiecham się i sięgam po torbę.
- Czyli mam u ciebie jakieś szanse?
- Jakieś. - uśmiecham się i zamykam mieszkanie.
Nagle z naprzeciwka wychodzi Aleks.
- Cześć. - podchodzę i całuję do w policzek. Ten uśmiecha się i patrzy na Konstantina z satysfakcją. - Uciekam chłopcy. Miłego dnia. - macham im na pozegnanie.
Docieram na halę. Gdy wchodziłam, o mało co bym się z kimś nie zderzyła..
- Oo.. Pan Bartman... Jak miło popsuć sobie poranek widokiem pana osoby. - zaczynam się śmiać.
W sumie długo go już nie widziałam.. Urlop robi swoje..
- Jak zwykle miła. Wiesz, trochę tęskniłem za tymi twoimi docinkami. - mówi i mija mnie. Zostawia jedynie woń swoich perfum. Podziwiasz go. Jesteś dla niego obojętna. To cię pociąga.
Zabierasz się za swoją pracę. Robisz zestawienia, wyliczenia. Potem kierujesz się na halę, aby przywitać resztę.
- Malwina! - śmieje się Ignaczak i od razu do mnie podbiega.
- Igła, dusisz.. - śmieje się, gdy mnie przytula.
- Miło cię znowu widzieć. - podchodzi do mnie Paul, a ja jedynie przytakuję głową.
Siadam na trybuny. Obserwuję grę Rzeszowian. Nagle widzę, jak Bartman upada na podłogę. Chyba go coś boli.. Trochę się przeraziłam.. Nawet jeśli chodzi o niego..
- Malwina! - woła mnie fizjoterapeuta. - Idź do pokoju i przygotuj zastrzyk. - mówi, po czym ja zerkam na Bartmana.
Po chwili przyszedł do pokoju fizjoterapeutycznego. Pan Marcin na chwilę wyszedł. Zostałam tylko ja i on.
- Boli cię? - pytam trochę wystraszona.
- Nie, łaskocze. - mówi podirytowany.
- Eh. - spuszczam głowę w dół.
- Przepraszam... Boli jak cholera.. A za tydzień mecz. Kurwa, chciałem zagrać.. a tak...ta ręka nie wygląda najlepiej..
- Zobaczysz, że jeszcze MVP zostaniesz. - uśmiecham się.
- Co ty taka miła dla mnie? - zmrużył oczy.
- Dzień dobroci. - poruszam charakterystycznie brwiami.
Po chwili przyszedł Marcin i dał zastrzyk Bartmanowi. Podobno trochę mu się polepszyło...
Około 16.00 wyszłam ze swojej pracy.
- Podrzucić cię? - słyszę za sobą głos Bartmana.
- Nie dzięki, chcę się przejść. - uśmiecham się.
- Mogę ci potowarzyszyć?
- No jeśli się nie pozabijamy, to tak. - zaczynam się śmiać.
Idziemy w ciszy. Trochę głupio się czuję. Rano drzemy koty, a teraz?
- Nie poznaję cię. - siadam na ławce. - Już nie jesteś taki zimny. - patrzę przed siebie.
- Zupełnie to samo mogę powiedzieć o tobie. - śmieje się. - Poczekaj, zaraz wracam.
Zostawił mnie samą.. Ale po kilku minutach znowu go zobaczyłam.
- Proszę. - dał mi bukiet kwiatów i dużego balona w kształcie prosiaczka.
- O nawet z moją podobizną. - zaczęłam się śmiać.
- Nie no, były jeszcze konie i żabki. - odwzajemnił uśmiech.
- A te kwiaty to z jakiej okazji? - zaczęłam je wąchać.
- To będzie taki znak naszej nowej znajomości.. Może zacznijmy od nowa. - uśmiechnął się.
- Zbyszek ja nie wiem..
- Ha! widzisz? Nigdy jeszcze nie powiedziałaś do mnie Zbyszek... to dobry początek. - zaczął się śmiać.
- Tak, na pewno. - uśmiechnęłam się. - Nie wiem czy będę umiała zawsze taka być.
- Jaka? Taka jak teraz? Kochana, słodka, miła. - usiadł obok mnie.
- Nie wiem na czym stoję. - spojrzałam na niego.
- Może zacznijmy od tego, że będziemy znajomymi? Dobrymi..
- Pasuje. - uśmiecham się i delikatnie zbliżam jego usta do jego policzka.
Posyłam mu buziaka.
- Wiesz, źle cię oceniałem. - mówi skruszony.
- Wiem.. W sumie ja też nie miałam o tobie najlepszej opinii.
- Jestem zmęczona... - mówię głośno wzdychając.
- A może zjemy dzisiaj u mnie kolację? - zaproponował.
U niego? To może się źle skończyć..
- Dobra, ale muszę jechać się przebrać. - wstałam.
- I tak ładnie wyglądasz..
- Wiem. - zaśmiałam się.
Bartman.. Wróć! A raczej Zbyszek podwiózł mnie do domu. Około 20.00 miał zameldować się pod moim domem.
Zaczęłam się ogarniać. Ubrałam się :
stylizacja
Równo o 20.00 wyszłam z domu. Tam czekał już na mnie Zbyszek.
- Ładnie wyglądasz. - powiedział, kiedy wsiadłam do jego samochodu.
- Ty też.. To jedziemy do Ciebie, tak? - uśmiechnęłam się.
- Tak.
- Włączmy muzykę. - powiedziałam szukając odpowiedniej piosenki, którą
będę mogła śpiewać.. - O, mam!
https://www.youtube.com/watch?v=GzjOboh588Y
Zaczęłam to śpiewać. Zbyszek jedynie uśmiechał się od czasu.. Nie chciał ze mną śpiewać..
- Dlatego kocham ją mocno! - zaczęłam poruszać się w rytm muzyki.
- Ładnie śpiewasz. - zaśmiał się.
- Mięliśmy być dla siebie mili.. ale bez przesady. - uśmiechnęłam się.
Dojechaliśmy do domu. ZBYSZEK otworzył mi drzwi. Po chwili siedziałam już w jego cieplutkim mieszkaniu.
- Sam to wszystko ugotowałeś? - uśmiechnęłam się, na widok pełnego stołu jedzenia.
- Tak, wątpisz? - uniósł brew.
- Nie no, jestem zachwycona.
Usiedliśmy do stołu. Zibi nalał nam wina.
- Smakuje?
- Bardzo. - uśmiechnęłam się. - Twoja przyszła dziewczyna będzie miała z
ciebie pożytek. - zaśmiałam się.
- Jak miło. - zaczął się śmiać.
Po zjedzonej kolacji zaproponowałam, że pozmywam. Bartman od razu się wyrwał, że pomoże.
- Nalać ci jeszcze? - spytał, gdy siedzieliśmy na kanapie.
- Chcesz mnie upić?
- No coś ty. - roześmiał się. - Może obejrzymy coś?
- Nie mam ochoty.. - pokiwałam głową.
- A na co masz? - spojrzał mi prosto w oczy.
- Na ciebie. - przygryzłam wargę.
Na te słowa szeroko się uśmiechnął. Zbliżyłam się do niego. Patrzyłam takim wzrokiem, aż w końcu mi uległ. Zaczął mnie całować.
- Szaleję za tobą, od dnia kiedy cię poznałem. - szepcze mi do ucha.
- Pragnę cię od zawsze.. Ale wiedziałam, że będziesz mój. - zdjęłam jego koszulkę. On nie był mi dłużny. Ja też pozostałam bez koszulki. Przeniósł mnie do swojej sypialni, rzucił na łóżko, po czym zaczął się rozbierać. Usiadł na mnie po czym pozbawił mnie wszystkiego co miałam na ciele.
- Chcesz tego? - spytał, całując po całym ciele.
- Bardzo. - przełknęłam ślinę.
- Ale obiecaj, że jutro nie uciekniesz rano, obiecaj...
- Nie jestem taka..
- Kocham cię. - powiedział i namiętnie pocałował.
Poczułam go. Wszedł we mnie. Robił to zarazem mocno, namiętnie. Czułam się wyjątkowo. Mogłabym patrzeć na niego godzinami. Jego biodra poruszały się w tempie. Jego ciepły oddech tylko mnie podniecał. Jęczałam z rozkoszy. Potem zaczął pieścić moje piersi. Po tym wszystkim położył się obok mnie. Dyszał. Najpierw robię, potem myślę. W sumie sama nie wiem czego chcę. Gdy zasnął, ja ubrałam jego koszulkę i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę. Czułam się dziwnie. Dziwi mnie jego zachowanie... Ale chyba bardziej moje... Usiadłam na krześle. Nie mogłam pozbierać myśli. Nagle do kuchni wszedł on. Był w samych bokserkach.
- Malwina, jeśli zrobiłem coś nie tak, to przepraszam... Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiała... - usiadł na przeciwko mnie.
- Nie, jest ok. - lekko się uśmiechnęłam.
- Mam pytanie.. - powiedział nagle, a ja nie powiem, lekko się wystraszyłam...
***********************
Kolejny rozdział oddaję do Waszej oceny :)
I pytanie..
Jak po Sylwestrze? :D
U mnie kacyk.. ale teraz i tak jest ok :D
Pozdrawiam miśki :*
Ale dziewczyna ma rwanie już myślałam,że z każdym z nich się prześpi :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie jak dla mnie może spać z każdym będzie ciekawie :D Nie ma to jak pozytywne nastawienie na początek nowego roku ;)
Życzę Ci wszystkiego zajebistego w 2015r. <3
Czekam na nowy, wiesz może kiedy będzie kolejny, bo już się nie mogę doczekać! ;*
Ojej :* :*
Usuńnowy rozdział? mam nadzieję, że do niedzieli będzie :))
Pozdrawiam misiu :*