2014/10/12

"O nic Cię nie prosiłam" Rozdział 3

- Ty? - zaśmiałam się.
- No ja. - wzruszył ramionami.
-Nigdy w życiu... - udałam przerażoną. W duchu skakałam z radości, ale wiecie, ambicja...
Nagle usłyszałam jakieś głosy. Znane mi bardzo... Moi rodzice? Co oni robią tu, teraz....?!
- Kochanie. - niemalże rzucili się na mnie.
- To twój chłopak? - tata zmierzył go wzrokiem.
Zanim ja zdążyłam coś powiedzieć Bartman udzielił pozytywnej odpowiedzi...
Wszyscy włącznie z nim pojechaliśmy do mojego skromnego mieszkania.
- Długo już jesteście ze sobą? - wiedziałam, że mama będzie drążyła temat..
- Tydzień; 3 dni. - powiedzieliśmy z Bartmanem równocześnie, po czym on próbował uratować sytuację.
- To znaczy wie pani... Szczęśliwi czasu nie liczą.. To nie jest ważne. Najważniejsze, że się kochamy.- pocałował mnie w usta.
Gdy to zrobił, kopnęłam go, a on się skrzywił, a następnie sztucznie uśmiechnął.
- Młody człowieku, co robisz na co dzień? - spytał tata.
- Jestem siatkarzem.. - o nie tylko nie taka odpowiedź....
- Siatkarzem? Malwinka ma odrazę do tego zawodu... - wtrąciła zaskoczona mama.
- Dlaczego? Nie wspominała o tym.. - spojrzał na mnie Bartman. Dało się wyczuć ten jego wkurzający uśmieszek.
- Mamo nie mówmy o tym.. - spuściłam głowę w dół.
- Będzie chciała to mu powie. - "uratował" mnie tata.
O tej sprawie wiedzą tylko moi rodzice. A, no i jeszcze Wojtek, z którym obecnie nie mam kontaktu.
Zbliżał się wieczór.. Było już późno. A rozmowy, wypytywania, ciąg dalszy.
- Bardzo chętnie bym jeszcze został, ale muszę już iść, jest późno. - wstał Bartman.
- Nie będzie się pan po mieście włóczył. Przecież pomieścimy się. Przenocujesz u Malwiny. - po tych słowach mamy o mało co nie wybuchnęłam śmiechem. Jego mina - bezcenna.
- Mamo Zbysiu jest już duży. - roześmiałam się.
- Nie dyskutuj dziecko. Idź pościelić wam łóżko. My się z Tadeuszem prześpimy tutaj. - pokazała na drugie łóżko.
NAM?
Byłam przerażona. Zbyszek nic nie mówił... Nawet nie powiedział, że nie chce spać ze mną w jednym łóżku...
No tak.. przecież i tak : "nie podoba mu się ta bez mózgowa lala".
Rodzice już poszli spać. Wykąpałam się i weszłam do pokoju. Na łóżku zobaczyłam rozłożonego na całym łóżku Bartmana.
- O nieee... Wynocha kretynie. - powiedziałam wkurzona.
- Mi tu dobrze. - zaśmiał się.
- Idź stąd. - podeszłam i chciałam zepchnąć go z łóżka, ale on był nieugęty.- Zaraz zacznę krzyczeć. Sąsiedzi usłyszą, zadzwonią na policję i wywiązą cię na Bałkany. - dalej się z nim siłowałam.
- No chyba nie księżniczko. - powiedział chamsko. Nagle pociągnął mnie za rękę, po czym ja wylądowałam na jego brzuchu.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Czy ty jesteś takim kretynem? O nic cię nie prosiłam. - podniosłam głos.
Nagle przycisnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować.
Oderwaliśmy się od siebie.
- Co to było? - powiedziałam ochrypnięta.
- Wolałem cię pocałować niż uderzyć idiotko. - zaczął się tłumaczyć.
- Fujjj... - wytarłam usta. Położyłam się obok niego i zgasiłam światło.
Nie wiem po co to zrobił. Czemu on się tak zachowuje? Nienawidzi mnie, a ja jego...
Nagle zaczął się wiercić pod kołdrą.
- Co robisz? - spytałam szeptem.
- Nie lubię spać w bokserkach. - nagle coś wylądowało na podłodze.
- Aaa.. - zaczęłam piszczeć..- Nie, nie.. to się nie dzieje na prawdę. - wstałam z łóżka.
- O co ci kochanie chodzi? - wstał za mną.
- Boże, jak trudno być mną... - zakryłam twarz dłońmi.
- Dobra, żartowałem. - zaśmiał się.
W myślach policzyłam do dziesięciu i ponownie się położyłam. Nie czułam się zbyt komfortowo.
- Czemu tak nienawidzisz siatkarzy? - zapytał nagle "mój chłopak".
- Bo mogę. - przełknęłam ślinę.
- Przecież możesz mi powiedzieć.
- Nie mogę. Nie powinno cię to obchodzić. - powiedziałam oschle.
Nie wytrzymałam. Nie lubiałam myśleć, a co dopiero mówić o tym co było kiedyś. To dla mnie ciężki temat... Zaczęły mi lecieć łzy z oczu. Nie chciałam dać tego po sobie poznać.. ale jakimś cudem mnie wyczuł.
- Przepraszam. - usłyszałam.
- To nie twoja wina. To ja jestem jakaś dziwna. Nie pasuję tu. - wytarłam policzki.
- Tak łatwo się poddajesz? Dalej, ucieknij do tego swojego Londynu, miej wszystkich gdzieś.
- Wszystkich? Nikogo tu nie mam... - powiedziałam obojętnie.
- Z czasem kogoś poznasz. Kilku chłopaków z drużyny już znasz...
- I tak nie zrozumiesz... Nie będę się użalała. - powiedziałam i przekręciłam się w jego stronę.
Czułam jego ciepły, równomierny oddech.'
Rano obudziły mnie promienie słońca. Było mi bardzo wygodnie, gdyż... Leżałam na brzuchu Bartmana. Takiej siary, to ja w życiu sobie nie narobiłam. Spojrzałam w górę, on już nie spał.
- Przepraszam. - od razu się podniosłam.
- Przecież nic się nie stało. - roześmiał się.
- Trzeba było mnie obudzić. - fuknęłam.
- O nie, nie. Kobiety z rana nie odważyłbym się obudzić... - pokręcił głową.
Poszłam do łazienki. Ubrałam się : http://allani.pl/zestaw/977547-977547-kolekcja-jesien-2014
Dziś do pracy miałam przyjść wcześniej. Ogólnie powiedzięli mi, żebym poszła do pokoju trenera. Może chcą mnie zwolnić?
Gdy wszyscy zjędliśmy śniadanie zaczęłam się zbierać do pracy. Rodzice wyjeżdżają dopiero wieczorem, więc zostali w domu.
Po 20 minutach razem z Bartmanem byliśmy na miejscu. Po drodze spotkałam Paula. On był tajemniczy. Podał rękę
Bartmanowi, a do mnie się uśmiechnął.Nadal nie wiem kim on jest, co ukrywa... Jedno jest pewne. Nie jest siatkarzem.
- Dzień dobry. - przywitałam tego prezesa. - Miałam się do pana zgłosić.
- Tak, proszę usiąść - zaproponował, a ja od razu go posłuchałam.
- Jeżeli chodzi.. - zaczęłam, ale od razu mi przerwał.
- Proszę na razie nic nie mówić. Już tłumaczę. Szukamy chętnych osób na staż. Jest pani w dopowiednim wieku. Siatkarze panią polubili i zaproponowali panią. Chodzi o to, że robiłaby pani statystyki. Oczywiście potrzebna jest siatkarska wiedza.
Interesuje się pani siatkówką?
- Znam zasady i w ogóle. - wzruszyłam ramionami.
- Chciałaby pani podjąć się tego na okres próbny?
Zapanowała cisza. Nie lubisz siatkarzy. Siatkówka jako gra ujdzie... Tylko czy przez całe życie chcesz czyścić podłogi?
- Zgadzam się. - mówię z uśmiechem.
- Bardzo mnie to cieszy. To co, zaczyanmy od jutra? - podał mi rękę, a ja przytaknęłam.
Gdy wyszłam z pokoju od razu usiadłam na ławkę. Nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam. A tak w ogóle czemu oni są dla mnie tacy mili? Czemu to akurat mnie zaproponowali? O nic ich nie prosiłam.
- Paul, czekaj! - krzyknęłam, kiedy zobaczyłam jego sylwetkę kierującą się do wyjścia.
- A to ty. - powiedział po angielsku.
- No czemu taki jesteś. Jeju no wybacz. Bo będę smutna. - zrobiłam smutną minę, a on się uśmiechnął.
- Nie jestem na ciebie zły, tylko coś mnie dręczy.. - spuścił głowę w dół.
- Dostałam tu nową pracę. - nie wiem po co mu to powiedziałam..
- I jak, odpowiada ci praca stażysty?
- Skąd wiesz? - powiedziałam zdziwiona. - Czekaj... Ty masz coś z tym wspólnego?
- Niee.. ja nic nie wiem. - zaczął zaprzeczać.
- Nie umiesz kłamać. Dziękuję za wszystko. - podeszłam i go przytuliłam.
- Szybka jesteś, już mnie zdradzasz. - usłyszałam za sobą poważny głos Bartmana.
Paul oderwał się ode mnie i spojrzał jak na idiotkę.
- To ja już pójdę... - powiedział po chwili i odszedł.
- Zadowolony? - uśmiechnęłam się sztucznie i wybiegłam za Paulem.
Jego już tam nie było... Odjechał z piskiem. Czemu on musi tak mi zatruwać życie?
PERSPEKTYWA PAULA:
Wszystko się komplikuje. Mogła mi powiedzieć, że jest z Bartmanem, nie robić mi nadziei. A tak się starałem, nawet załatwiłem jej pracę. Mam nadzieję, żę nie dowie się kim jestem, bo wtedy mnie znienawidzi..
PERSPEKTYWA MALWINY:
Mój pierwszy dzień w pracy. Nie wiem czego mam się spodziewać. Nikogo tam nie znam. Jedynie Bartmana. A Paul? Może to też jakiś stażysta.
- Jestem trenerem Resovii. - podał mi rękę pan Kowal. - Dziś poznasz zawodników, a następnie pokażę ci co należy do twoich obowiązków.
- A więc zostawiam cię na pół godziny z nimi. ja muszę na chwilę wyjść Igła zajmij się tym. - wskazał na jednego z siatkarzy.
- Czyli tak, mnie już znasz, a to jest reszta stada. Ta mniej ważna reszta. - powiedział, a chłopaki zaczęli się nabijać.
Po kilkunastu sekundach ze wszystkimi uścisnęłam dłonie.
- Pss..- usłyszałam za sobą. - Nie boisz się? - spytał bardzo wysoki siatkarz.
Gdy tylko spotkałam jego twarz kierując się w górę zrobiłam przerważoną minę.
- Przecież ci mili chłopcy są aniołkami. - powiedział Bartman.
- Można jeszcze zrezygnować? - roześmiałam się.
Przyszedł trener. Odesłał mnie do fizjoterapeuty. Na razie będę mu pomagała w dokumentach. Trzeba uzupełniać jakieś tabelki, rubryki itd.
Około 18.00 skończyłam ten cały bajzer. Nie miałam siły kompletnie na nic. Gdy przechodziłam przez drogę mało co nie rozjechał mnie samochód.
- Czy ty wszędzie musisz się pchać? - słyszę głos tego imbecyla.
- Czy ty cały czas musisz się mnie czepiać? Mam cię dość - wykrzyczłam ze śmiechem.
Ten ruszył z piskiem opon.
- Malwa zaczekaj! - słyszę za sobą. Widzę biednącego w moją stronę Ignaczaka.
- Czego chcesz? - zaczynam się śmiać.
- Wpadnij wieczorem do tego klubu. Wiesz świętujemy z chłopakami wczorajszy wygrany mecz. - podał mi kartkę z adresem.
- Zobaczę. - przytakuję i odchodzę.
To chyba jedyna najmniej wkurzająca mnie osoba wśród siatkarzy.
Zdecydowałam, że tam pójdę. Impreza rozpoczęła się dużo wcześniej. Ja postanowiłam wybrać się tam o 22.00. Przebrałam się : http://allani.pl/zestaw/927463-buty-h-m
Gdy zobaczyłam siatkarzy od razu do niech podeszłam. Połowa była już wcięta.
- Tańczymy! - na parkiet porwał mnie Ignaczak.
Śmiałam się co nie miara. To serio bardzo pozytywna postać. Wzrokiem szukałam Bartmana. Sama nie wiem czemu.
Znalazłaś go. Siedział z boku klubu. Na jego dziewczynach siedziała jakaś dziewczyna. Zauważył mnie. Zaczął ją całować. Poczułam się źle.
Gdy skończyłam tańczyć z Ignaczakiem zaczęłam kierować się do łazienki. W drodze zaczepił mnie jakiś mężczyzna. Chciał ze mną zatańczyć. Był nachalny. Chwycił mnie za rękę. Lekko go odepchnęłam. Nagle przed sobą zauważyłam Bartmana. Zaczął się z nim szarpać. W końcu tego faceta wyprowadziła ochrona.
- I co mam ci się na szyję rzucić? Nie prosiłam o pomoc. - skwitowałam.
- Wyjdziemy na zewnątrz? Źle się czuję. - oparł się o mnie.
- Nie dziwię się, tyle wyjebałeś. - powiedziałam pod nosem.
Po chwili byliśmy już na zewnątrz.
*****************
Ehh, mało Was, ale ja to rozumiem :)
Podoba się? ;D

2 komentarze:

  1. Bardzo :-)
    Szybciutko proszę kolejny bo skonczylaś w takim momencie...
    Ciekawe jak się potoczą dalsze losy Malwy...co będzie z Bartmanem no i Paulem....nie mogę się już doczekać :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń