Nie tylko
mnie zatkało, ale jego też. Zapanowała cisza. Nagle wpadła Marta.
- Już jestem
gotowa. – przywitała się ze swoim partnerem. – Aleks to jest.. – zaczęła Marta,
ale Atanasijević jej przerwał.
- My się
znamy. – powiedział z uśmiechem. – Pięknie wyglądasz, z resztą wy obie. –
przytulił nas na powitanie.
W tym samym
momencie wszedł Bartman. Nie był zadowolony, gdy zobaczył partnera na imprezę
jego siostry. Nigdy nie lubił Aleksa. W końcu grali w dwóch przeciwnych
drużynach.
Młody Serb
zaczął opowiadać o sobie, Konstantinie, przypominał, jak się poznaliśmy. Bardzo
go lubiłam, on był taką moją bratnią duszą.
- A Ty i
Zbyszek.. – spytał niepewnie, kiedy Bartman poszedł do łazienki.
- Tak,
jesteśmy razem. – powiedziałam z uśmiechem. – A nawet niedługo we trójkę. –
zaśmiałam się.
- Jesteś w
ciąży? – na twarzy Aleksa zarysował się wielki banan. – Ale jak? – nie mógł w
to uwierzyć.
- Normalnie,
mam Ci to rozrysować? – zaczęłam się śmiać.
- A z
Karolem masz jakiś kontakt? On wie?
- Nie, w
sumie pewnie go to nie obchodzi. Wiesz, każdy żyje własnym życiem i tak jest
dobrze. – mruknęłam. – Jak się poznaliście z Alkiem? – spojrzałam ze śmiechem
na Martę, która siedziała w ciszy, jedynie się uśmiechając, chyba była
zazdrosna…
- No Alek,
pochwal się. – roześmiała się siostra Bartmana, a w tym samym czasie wrócił
Zbyszek. Zmierzył Alka wzrokiem i usiadł obok mnie.
- Mała
stłuczka. – podrapał się po głowie.
- Mała? To
Ty jej skasowałeś cały tył? – roześmiał się Zibi.
- Powiedzmy,
że tak. – powiedział zakłopotany Serb.
Zaczęliśmy
się zbierać na tą całą imprezę. Bałam się, że nikogo nie będę tam znała, ale
dzięki obecności Alka trochę się uspokoiłam.
Impreza
odbywała się w jakimś klubie. Było pełno ludzi. Nikogo znajomego. Zibi złapał
mnie za rękę, żebym nie zaginęła w tej dziczy.
- Marco
poznaj, to moja dziewczyna. – przedstawił mnie jakiemuś chłopakowi, a ten
pocałował mnie w rękę.
- Malwina. –
powiedziałam z uśmiechem.
Po chwili
usiedliśmy przy stoliku. Zibi poszedł zamówić coś do picia, a ja z Alkiem i
Martą zaczęliśmy się wkręcać.
- Może
drinka? – przysiadł się Marco.
- Nie,
dzięki. – odmówiłam.
- Jest
impreza, trzeba się bawić. – objął mnie ramieniem.
- Nie chcę
być nie miła, ale nie zrozumiałeś za pierwszym razem, kretynie? – powiedziałam
ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Luz, po co
te nerwy? – widząc Zbyszka od razu się ode mnie odsunął.
Alek porwał
Martę do tańca. Zibi musiał odebrać ważny telefon. Nagle przy barze zauważyłam
znajomą sylwetkę. Nie mogłam w to uwierzyć, co on tu robił? Odwrócił się w moją
stronę, tak jakby wyczuł, że spoglądam na niego. Patrzył na mnie z nienawiścią.
Postanawiam iść do niego, nie mogę już patrzeć jak zalewa się alkoholem.
- Cześć. –
siadam obok.
Początkowo
nic nie mówi, jedynie patrzy z niedowierzaniem.
- Pijesz? –
pyta unosząc kieliszek w górę.
-Nie, tobie
chyba też starczy. – patrzę w dół.
- Twoje
zdrowie, za wszystkie kobiety, które mają mnie gdzieś. – wznosi toast.
- Przestań.
– łapię go za ramię. – Andrzej też jest we Włoszech?
- Tak, mówi
i łapie mnie za rękę. – Malwa, ja ja…
Nie słucham
go, wyciągam telefon i wykręcam numer do Andrzeja, po kilku sygnałach odbiera.
Mówię mu co i jak, a po kilku minutach zjawia się na miejscu.
Oczywiście
Zibi był mega zły. Nie odzywał się do mnie. Gdy Andrzej zabrał Karola, wyszłam
na zewnątrz, gdzie na schodach siedział Bartman.
- Nie mogłam
patrzeć, jak zalewa się alkoholem. – siadam obok niego.
- Kochasz go
dalej? Może jednak to bez sensu? – patrzy z wyrzutami.
- Czemu tak
mówisz? To boli.. – poczułam jak łza spływa mi po policzku.
-
Przepraszam, ale jestem cholernie o Ciebie zazdrosny, nie umiem sobie z tym
poradzić. I do tego wkurza mnie ten typ. – mówi bezradnie, a ja lekko się
uśmiecham.
- Przecież
wiesz głupku, że kocham Ciebie i to szalenie. I nawet jeśli w moim życiu pojawi
się ktoś z przeszłości, to liczysz się tylko ty.. A kolegów może mieć każdy.
Zazdrość niszczy.. – wtulam się w niego.
-
Obiecujesz, że do końca będziesz już moja? – spogląda i głaszcze mnie po
policzku.
- Nic nie
obiecuję, ale będę się starała nie narobić żadnych głupot. – uśmiecham się.
- A ja
postaram się zmienić…
- Nie
głupku. – kręcę głową. – Pokochałam Cię takiego jakim jesteś, więc to bez
sensu, po prostu bądź dobrym człowiekiem, dobrym ojcem.. – wyliczam.
- Mężem. –
uśmiecha się.
- Też. –
zaczynam się śmiać.
- Mam dla
Ciebie niespodziankę. – zaczyna.
- Nie lubię
niespodzianek. – jęczę.
- Daj
dokończyć lamusie. – śmieje się. – Jedziemy na miesiąc na Karaiby.
- Słucham? –
zaczęłam się śmiać. Ten jedynie wywrócił oczami.
- No
odpoczniemy od wszystkich, spędzimy trochę czasu sami. – uśmiechnął się.
- Wiem, ty
chcesz mnie tam wywieźć i zostawić… Już masz mnie dość? – pokiwałam głową
przerażona, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Pewnie,
wakacje to tylko przykrywka. – zaczął się śmiać. – Chcę żeby niczego ci nie
brakowało, tobie i naszemu maleństwu.
Pokiwałam
głową. Zbyszek się zaangażował. Aż boję się pomyśleć co będzie przed porodem.
Ale jestem pewna, że będzie cudownym ojcem.
Około
trzeciej zebraliśmy się do domu. Jutro w południe powrót do domu. Zibi położył
się już spać, a ja poszłam do kuchni napić się soku. Od Marty dostałam jedynie
smsa że wróci późno. Alek to świetny chłopak, życzę im jak najlepiej. Nagle
zaczął dzwonić mój telefon. To Karol. Wahałam się czy odebrać, nie chcę żeby
Zibi znowu się na mnie denerwował.
- Myślałem,
że nie odbierzesz..
- Tylko tyle
chcesz mi powiedzieć? – westchnęłam.
- Nie, to
nie to, przepraszam Malwa.
- Daj
spokój, byłeś pijany i prawdopodobnie teraz też jesteś, więc nawet rano nie
będziesz tego pamiętał. – zaśmiałam się.
- Ale
wybaczysz mi to jak cię potraktowałem?
- Tak, idź
już spać. – chciałam odłożyć słuchawkę, ale usłyszałam ponownie jego głos.
- Ze
Zbyszkiem to już poważnie tak?
- Kocham go
najbardziej na świecie. – uśmiecham się pod nosem.
- Cieszę
się, że ułożyło Ci się. – mówi i odkłada słuchawkę.
Po tej
rozmowie kładę się obok Zbyszka, ten już śpi. Wtulam się w niego i momentalnie
zasypiam.
Dziś
obudziłam się około 4.00. Zaczęłam się pakować. Zibi jeszcze spał. Postanowiłam
ostatni raz pożegnać ten piękny kraj i udać się do parku na spacer. W sumie o
5.00 godzinie nie wiele się działo. Dopiero wstawał dzień. Gdy usiadłam na
swojej ulubionej ławce, zastanawiałam się, czy mi się to śni. Znowu Karol?
Zobaczyłam jak zmierza w moją stronę. Najchętniej bym stamtąd uciekła..
- Nie myśl,
że Cię śledzę.. – uśmiechnął się i przeszedł obok.
- Wcale tego
sobie nie pomyślałam. – roześmiałam się. – W sumie nie musimy się unikać,
chyba. – mruknęłam.
Spojrzał na
mnie z uśmiechem i usiadł obok.
- Słyszałem,
że będziesz miała dziecko.. Ty i Zibi. – spoglądał niepewnie.
- Tak.
Trochę się cykam. – roześmiałam się.
- Daj
spokój, będziesz cudowną mamą. – złapał mnie za rękę. – Przepraszam za wszystko.
- Nie czuję
do Ciebie żadnej urazy. Po prostu coś nie wyszło. Ale pewnie już masz kogoś? –
uśmiechnęłam się.
- Miałem. –
mruknął. – Ale nie mówmy o tym. – Muszę iść, jakbyś miała jakiś problem, lub
zwyczajnie chciała porozmawiać, to pisz, dzwoń. – przytulił mnie.
O nie.. nie
teraz, żadnych wątpliwości. Nagle poczułam się dziwnie. Tak jak kiedyś. Coś nas
łączyło, ale nie umiem tego nazwać..
Wróciłam do
domu. Bartman już nie spał. Powitałam go buziakiem, ale zauważyłam, że coś jest
nie tak.
- Mogę wiedzieć
gdzie byłaś?
- W parku.
Spotkałam tam Karola. – w związku chyba najważniejsza jest szczerość.
- Tak
przypadkiem?
- Co to za
przesłuchanie? Tak, przypadkiem. Nie umawiałam się z nikim. Wyszłam trochę na
świeże powietrze. – powiedziałam wkurzona.
- Przepraszam..
– zaczął całować mnie po szyi.
- Nie
przepraszaj, dla mnie robi się to chore. Cały czas mnie o coś podejrzewasz. – w
tym momencie zrobiło mi się nie dobrze. Wybiegłam do łazienki, a Zibi za mną.
- To ja tak
na ciebie działam, że jak na mnie patrzysz to chce ci się wymiotować? –
skrzywił się.
- Tak,
głupku. – przytuliłam go. – Musimy się przyzwyczajać, bo nasze maleństwo już
rośnie.
Nagle zaczął
dzwonić mój telefon.
- Tak?
- Malwina
musimy się spotkać.- usłyszałam poważny
głos Andrzeja.
- Za godzinę
w kawiarni? – zaproponowałam przestraszona. Kompletnie nie wiedziałam o co może
chodzić. Może ten idiota Karol coś odwalił.
- Pasuje. Do
zobaczyska. – pożegnał się.
Od razu
powiedziałam Zibiemu o spotkaniu. O nic nie pytał, powiedział żebym na siebie
uważała. Potem zaczęłam jeszcze mówić na niego Zbyś i jak zwykle nie fajnie się
to dla mnie skończyło. Ten idiota wziął mnie na ręce. Wybiegł ze mną na dwór.
- Przeproś,
albo Cię tam wrzucę. – stanął przed wielkim kontenerem.
- Mnie może
miałbyś odwagę, ale nie nasze maleństwo. – zaczęłam się z niego śmiać.
- Wredny
lamus. – zaczął się śmiać.
Aż
podskoczyłam widząc, która jest godzina. Od razu zaczęłam się zbierać na
spotkanie z Andrzejem.
****************************
Kochani, jeżeli czytacie, to komentujcie :)
Bardzo się cieszę, że czytacie ;))
Pozdrawiam :*
kurdee. czyżby Karol coś odpieprzył ?! Zibi taki zazdrosny :D hahahha, ale to dobrze :D co to dużo mówić, jest dobrzee :D twój powrót cieszy :) może myślałaś nad napisaniem kolejnego opowiadania ? :p
OdpowiedzUsuńtak, myślalam, ale najpierw muszę zakończyć ten i pewnie niedługo go zakończę, bo zgubiłam wątek ;)
UsuńDostałam linka. Do twojego bloga na asku
OdpowiedzUsuńCzytałam go całą noc z przerwami nie.mogłam się oderwać tak mnie wyciągnęło
To jest najlepszy blog jaki do tej pory czytałam ❤
Mam nadzieję że nie skończysz tak szybko
Wątkiem sie nie martw znajdziesz go
jeju, jak miło!
UsuńDziękuje, dziekuję! :*
Najlepsze <3 kocham, czekam na next ☺
OdpowiedzUsuńdziękujję:**:*
Usuń