2015/07/09

Rozdział 19

Nie tylko mnie zatkało, ale jego też. Zapanowała cisza. Nagle wpadła Marta.
- Już jestem gotowa. – przywitała się ze swoim partnerem. – Aleks to jest.. – zaczęła Marta, ale Atanasijević jej przerwał.
- My się znamy. – powiedział z uśmiechem. – Pięknie wyglądasz, z resztą wy obie. – przytulił nas na powitanie.
W tym samym momencie wszedł Bartman. Nie był zadowolony, gdy zobaczył partnera na imprezę jego siostry. Nigdy nie lubił Aleksa. W końcu grali w dwóch przeciwnych drużynach.
Młody Serb zaczął opowiadać o sobie, Konstantinie, przypominał, jak się poznaliśmy. Bardzo go lubiłam, on był taką moją bratnią duszą.
- A Ty i Zbyszek.. – spytał niepewnie, kiedy Bartman poszedł do łazienki.
- Tak, jesteśmy razem. – powiedziałam z uśmiechem. – A nawet niedługo we trójkę. – zaśmiałam się.
- Jesteś w ciąży? – na twarzy Aleksa zarysował się wielki banan. – Ale jak? – nie mógł w to uwierzyć.
- Normalnie, mam Ci to rozrysować? – zaczęłam się śmiać.
- A z Karolem masz jakiś kontakt? On wie?
- Nie, w sumie pewnie go to nie obchodzi. Wiesz, każdy żyje własnym życiem i tak jest dobrze. – mruknęłam. – Jak się poznaliście z Alkiem? – spojrzałam ze śmiechem na Martę, która siedziała w ciszy, jedynie się uśmiechając, chyba była zazdrosna…
- No Alek, pochwal się. – roześmiała się siostra Bartmana, a w tym samym czasie wrócił Zbyszek. Zmierzył Alka wzrokiem i usiadł obok mnie.
- Mała stłuczka. – podrapał się po głowie.
- Mała? To Ty jej skasowałeś cały tył? – roześmiał się Zibi.
- Powiedzmy, że tak. – powiedział zakłopotany Serb.
Zaczęliśmy się zbierać na tą całą imprezę. Bałam się, że nikogo nie będę tam znała, ale dzięki obecności Alka trochę się uspokoiłam.
Impreza odbywała się w jakimś klubie. Było pełno ludzi. Nikogo znajomego. Zibi złapał mnie za rękę, żebym nie zaginęła w tej dziczy.
- Marco poznaj, to moja dziewczyna. – przedstawił mnie jakiemuś chłopakowi, a ten pocałował mnie w rękę.
- Malwina. – powiedziałam z uśmiechem.
Po chwili usiedliśmy przy stoliku. Zibi poszedł zamówić coś do picia, a ja z Alkiem i Martą zaczęliśmy się wkręcać.
- Może drinka? – przysiadł się Marco.
- Nie, dzięki. – odmówiłam.
- Jest impreza, trzeba się bawić. – objął mnie ramieniem.
- Nie chcę być nie miła, ale nie zrozumiałeś za pierwszym razem, kretynie? – powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Luz, po co te nerwy? – widząc Zbyszka od razu się ode mnie odsunął.
Alek porwał Martę do tańca. Zibi musiał odebrać ważny telefon. Nagle przy barze zauważyłam znajomą sylwetkę. Nie mogłam w to uwierzyć, co on tu robił? Odwrócił się w moją stronę, tak jakby wyczuł, że spoglądam na niego. Patrzył na mnie z nienawiścią. Postanawiam iść do niego, nie mogę już patrzeć jak zalewa się alkoholem.
- Cześć. – siadam obok.
Początkowo nic nie mówi, jedynie patrzy z niedowierzaniem.
- Pijesz? – pyta unosząc kieliszek w górę.
-Nie, tobie chyba też starczy. – patrzę w dół.
- Twoje zdrowie, za wszystkie kobiety, które mają mnie gdzieś. – wznosi toast.
- Przestań. – łapię go za ramię. – Andrzej też jest we Włoszech?
- Tak, mówi i łapie mnie za rękę. – Malwa, ja ja…
Nie słucham go, wyciągam telefon i wykręcam numer do Andrzeja, po kilku sygnałach odbiera. Mówię mu co i jak, a po kilku minutach zjawia się na miejscu.
Oczywiście Zibi był mega zły. Nie odzywał się do mnie. Gdy Andrzej zabrał Karola, wyszłam na zewnątrz, gdzie na schodach siedział Bartman.
- Nie mogłam patrzeć, jak zalewa się alkoholem. – siadam obok niego.
- Kochasz go dalej? Może jednak to bez sensu? – patrzy z wyrzutami.
- Czemu tak mówisz? To boli.. – poczułam jak łza spływa mi po policzku.
- Przepraszam, ale jestem cholernie o Ciebie zazdrosny, nie umiem sobie z tym poradzić. I do tego wkurza mnie ten typ. – mówi bezradnie, a ja lekko się uśmiecham.
- Przecież wiesz głupku, że kocham Ciebie i to szalenie. I nawet jeśli w moim życiu pojawi się ktoś z przeszłości, to liczysz się tylko ty.. A kolegów może mieć każdy. Zazdrość niszczy.. – wtulam się w niego.
- Obiecujesz, że do końca będziesz już moja? – spogląda i głaszcze mnie po policzku.
- Nic nie obiecuję, ale będę się starała nie narobić żadnych głupot. – uśmiecham się.
- A ja postaram się zmienić…
- Nie głupku. – kręcę głową. – Pokochałam Cię takiego jakim jesteś, więc to bez sensu, po prostu bądź dobrym człowiekiem, dobrym ojcem.. – wyliczam.
- Mężem. – uśmiecha się.
- Też. – zaczynam się śmiać.
- Mam dla Ciebie niespodziankę. – zaczyna.
- Nie lubię niespodzianek. – jęczę.
- Daj dokończyć lamusie. – śmieje się. – Jedziemy na miesiąc na Karaiby.
- Słucham? – zaczęłam się śmiać. Ten jedynie wywrócił oczami.
- No odpoczniemy od wszystkich, spędzimy trochę czasu sami. – uśmiechnął się.
- Wiem, ty chcesz mnie tam wywieźć i zostawić… Już masz mnie dość? – pokiwałam głową przerażona, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Pewnie, wakacje to tylko przykrywka. – zaczął się śmiać. – Chcę żeby niczego ci nie brakowało, tobie i naszemu maleństwu.
Pokiwałam głową. Zbyszek się zaangażował. Aż boję się pomyśleć co będzie przed porodem. Ale jestem pewna, że będzie cudownym ojcem.
Około trzeciej zebraliśmy się do domu. Jutro w południe powrót do domu. Zibi położył się już spać, a ja poszłam do kuchni napić się soku. Od Marty dostałam jedynie smsa że wróci późno. Alek to świetny chłopak, życzę im jak najlepiej. Nagle zaczął dzwonić mój telefon. To Karol. Wahałam się czy odebrać, nie chcę żeby Zibi znowu się na mnie denerwował.
- Myślałem, że nie odbierzesz..
- Tylko tyle chcesz mi powiedzieć? – westchnęłam.
- Nie, to nie to, przepraszam Malwa.
- Daj spokój, byłeś pijany i prawdopodobnie teraz też jesteś, więc nawet rano nie będziesz tego pamiętał. – zaśmiałam się.
- Ale wybaczysz mi to jak cię potraktowałem?
- Tak, idź już spać. – chciałam odłożyć słuchawkę, ale usłyszałam ponownie jego głos.
- Ze Zbyszkiem to już poważnie tak?
- Kocham go najbardziej na świecie. – uśmiecham się pod nosem.
- Cieszę się, że ułożyło Ci się. – mówi i odkłada słuchawkę.
Po tej rozmowie kładę się obok Zbyszka, ten już śpi. Wtulam się w niego i momentalnie zasypiam.
Dziś obudziłam się około 4.00. Zaczęłam się pakować. Zibi jeszcze spał. Postanowiłam ostatni raz pożegnać ten piękny kraj i udać się do parku na spacer. W sumie o 5.00 godzinie nie wiele się działo. Dopiero wstawał dzień. Gdy usiadłam na swojej ulubionej ławce, zastanawiałam się, czy mi się to śni. Znowu Karol? Zobaczyłam jak zmierza w moją stronę. Najchętniej bym stamtąd uciekła..
- Nie myśl, że Cię śledzę.. – uśmiechnął się i przeszedł obok.
- Wcale tego sobie nie pomyślałam. – roześmiałam się. – W sumie nie musimy się unikać, chyba. – mruknęłam.
Spojrzał na mnie z uśmiechem i usiadł obok.
- Słyszałem, że będziesz miała dziecko.. Ty i Zibi. – spoglądał niepewnie.
- Tak. Trochę się cykam. – roześmiałam się.
- Daj spokój, będziesz cudowną mamą. – złapał mnie za rękę. – Przepraszam za wszystko.
- Nie czuję do Ciebie żadnej urazy. Po prostu coś nie wyszło. Ale pewnie już masz kogoś? – uśmiechnęłam się.
- Miałem. – mruknął. – Ale nie mówmy o tym. – Muszę iść, jakbyś miała jakiś problem, lub zwyczajnie chciała porozmawiać, to pisz, dzwoń. – przytulił mnie.
O nie.. nie teraz, żadnych wątpliwości. Nagle poczułam się dziwnie. Tak jak kiedyś. Coś nas łączyło, ale nie umiem tego nazwać..
Wróciłam do domu. Bartman już nie spał. Powitałam go buziakiem, ale zauważyłam, że coś jest nie tak.
- Mogę wiedzieć gdzie byłaś?
- W parku. Spotkałam tam Karola. – w związku chyba najważniejsza jest szczerość.
- Tak przypadkiem?
- Co to za przesłuchanie? Tak, przypadkiem. Nie umawiałam się z nikim. Wyszłam trochę na świeże powietrze. – powiedziałam wkurzona.
- Przepraszam.. – zaczął całować mnie po szyi.
- Nie przepraszaj, dla mnie robi się to chore. Cały czas mnie o coś podejrzewasz. – w tym momencie zrobiło mi się nie dobrze. Wybiegłam do łazienki, a Zibi za mną.
- To ja tak na ciebie działam, że jak na mnie patrzysz to chce ci się wymiotować? – skrzywił się.
- Tak, głupku. – przytuliłam go. – Musimy się przyzwyczajać, bo nasze maleństwo już rośnie.
Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
- Tak?
- Malwina musimy się spotkać.-  usłyszałam poważny głos Andrzeja.
- Za godzinę w kawiarni? – zaproponowałam przestraszona. Kompletnie nie wiedziałam o co może chodzić. Może ten idiota Karol coś odwalił.
- Pasuje. Do zobaczyska. – pożegnał się.
Od razu powiedziałam Zibiemu o spotkaniu. O nic nie pytał, powiedział żebym na siebie uważała. Potem zaczęłam jeszcze mówić na niego Zbyś i jak zwykle nie fajnie się to dla mnie skończyło. Ten idiota wziął mnie na ręce. Wybiegł ze mną na dwór.
- Przeproś, albo Cię tam wrzucę. – stanął przed wielkim kontenerem.
- Mnie może miałbyś odwagę, ale nie nasze maleństwo. – zaczęłam się z niego śmiać.
- Wredny lamus. – zaczął się śmiać.

Aż podskoczyłam widząc, która jest godzina. Od razu zaczęłam się zbierać na spotkanie z Andrzejem.
****************************
Kochani, jeżeli czytacie, to komentujcie :)
Bardzo się cieszę, że czytacie ;))
Pozdrawiam :*

6 komentarzy:

  1. kurdee. czyżby Karol coś odpieprzył ?! Zibi taki zazdrosny :D hahahha, ale to dobrze :D co to dużo mówić, jest dobrzee :D twój powrót cieszy :) może myślałaś nad napisaniem kolejnego opowiadania ? :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, myślalam, ale najpierw muszę zakończyć ten i pewnie niedługo go zakończę, bo zgubiłam wątek ;)

      Usuń
  2. Dostałam linka. Do twojego bloga na asku
    Czytałam go całą noc z przerwami nie.mogłam się oderwać tak mnie wyciągnęło


    To jest najlepszy blog jaki do tej pory czytałam ❤
    Mam nadzieję że nie skończysz tak szybko

    Wątkiem sie nie martw znajdziesz go

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsze <3 kocham, czekam na next ☺

    OdpowiedzUsuń