- Już nie śpisz? – dobiegł mnie głos Zibiego.
- Nie, ale Ty śpij. – uśmiechnęłam się.
- Wiesz, śniłaś mi się Ty i nasze maleństwo. – zaśmiał się. – Tylko kurde, nie mogę skojarzyć, czy to był chłopiec czy dziewczynka.. – zaczął się zastanawiać.
- Co by to nie było i tak będzie naszym oczkiem w głowie, panie Bartman.. – zaśmiałam się.
- Wiesz, nie wiem jak odnajdę się w tej roli.. Boję się, że nie będę umiał zaopiekować się naszą kruszynką. – nagle posmutniał.
- Ty? Taki twardziel? Kochanie. – roześmiałam się. – Ja też nigdy nie myślałam, że zostanę mamą.. Znaczy teraz.. Bo kiedyś na pewno musiało to nastąpić.
- Ale patrz, tatusia to będzie miało najcudowniejszego! Przystojny, umięśniony, inteligentny..
- Ja bym z tą inteligencją nie przesadzała. – roześmiałam się, po czym dostałam poduszką w głowę.
Po jakiejś godzinie dopiero podnieśliśmy się z łóżka. Zibi musiał pozałatwiać ostatnie sprawy związane z naszym wyjazdem. Razem z Martą postanowiłyśmy iść na zakupy.
- Wiesz, mam w weekend imprezę. – powiedziała z wielkim uśmiechem. – Z resztą Ty też. – zaśmiała się.
- Że co? – jęknęłam.
- Bo wy też jesteście zaproszeni. – zatarła ręce.
- Daj spokój. Nigdzie się nie wybieram. – burknęłam.
- Kochanie! To twoje ostanie miesiące wolności, dokładnie… 5!
- I co zakładasz? – uśmiechnęłam się.
- No właśnie, teraz musisz mi pomóc coś kupić.. i sobie – uśmiechnęła się. – Malwina, z jakim ja przystojniakiem idę. – w tym momencie udała teatralnie, że mdleje.
- No proszę… A z jakim ja przystojniakiem idę. – roześmiałam się.
Zaczęłyśmy chodzić po sklepach i czegoś szukać. Marcie nic się nie podobało, kompletnie. W jednym ze sklepów był mężczyzna – Włoch, który za każdą cenę chciał nas poderwać.
- Ty, co on mówi? – spojrzałam na Martę, ponieważ nie umiałam Włoskiego.
- Mówi, że jesteś bardzo ładna i pyta się, czy umówisz się z nim. – zaśmiała się.
- Jak jest po Włosku spierdalaj? – zmrużyłam oczy, a ona zaczęła się śmiać. – Powiedz mu, że nie rozmawiam z obcymi.
Po tych słowach Włoch się zasmucił. Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
- Tęsknię. – usłyszałam głos Zibiego w telefonie.
- Bardzo, bardzo? – zaśmiałam się.
- Cholernie. – roześmiał się. – I co wybrałyście sobie jakieś kreacje na weekend?
- A dlaczego mi nie powiedziałeś, że zostajemy aż do weekendu?
- Chcesz się o to kłócić? – jęknął.
- Nie, po prostu niedługo będziemy mieli dziecko… Musisz się przyzwyczaić, że ja też mam prawo decydować o naszych wspólnych sprawach, Zbysiu. – uśmiechnęłam się pod nosem.
- Przepraszam… - usłyszałam jego skruszony głos.
- Porozmawiamy jak wrócę, kocham cię idioto. – uśmiechnęłam się pod nosem i rozłączyłam się.
Nie minęły 3 sekundy, a telefon znowu zaczął dzwonić.
- Co jest?- spytałam, kiedy ponownie dzwonił Zbyś.
- Zapomniałem o najważniejszym.
-Hm?
- Kocham Cię, mocno, bardzo i mam cholerne szczęście, że cię mam głuptasie. – po tych słowach uśmiechnęłam się pod nosem.
- Wiem, wiem, ja Ciebie też. – udałam znudzoną, po czym się zaśmiałam.
Widziałam jak Marta bajeruje z tym Włochem. Gdy zobaczyła, że idę w ich stronę, speszyła się, a ja zaczęłam się głośno śmiać.
- I co, upatrzyłaś coś sobie? Czy na razie tylko męża? – dałam jej sójkę w bok.
Spojrzała na mnie wzrokiem mordercy, po czym złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę jednej z sukienek.
http://www.kartes-moda.pl/skorzana-sukienka-z-gorsetem-km128
- No, jeśli ci się podoba, chociaż myślę, że zbyt odważna… - skomentowałam.
- Ale to dla ciebie…
- Nie ma mowy, Marta. – roześmiałam się. – Ja chcę jakąś prosta, stonowaną…
Nagle odezwał się ten Włoch.
- Mówi, żebyś przymierzyła. – kiwnęła głową siostra Zbyszka.
Ostatecznie dałam się przekonać. Gdy ubrałam się w tą sukienkę wyszłam aby zaprezentować jak wyglądam.
- Wow, perfecto! – krzyknął uśmiechnięty Włoch.
- Bierzemy ! – zaśmiała się Marta.
- Dajcie spokój, jako przyszłej mamie nie pasuje mi takie coś.. – spojrzałam w lustro.
- Bo? Bosko wyglądasz, nie kłuć się, bierzemy.
Po wielu namowach, w końcu się zgodziłam, Marta wybrała tą kreację : https://www.google.pl/search?q=sukienki&biw=1366&bih=667&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=9qubVdeYHeXXywOMyLLACg&ved=0CEgQsAQ#imgrc=lo8QySUUR4Ll0M%3A
Gdy wróciliśmy do domu, tam czekał już na nas Zibi z obiadem.
- Witam piękne panie, zapraszam do stołu. – pocałował mnie w usta, a następnie podwinął moją bluzkę i pocałował w brzuszek. – Jak się masz kruszynko? Nie dawaj mamie za dużo popalić. – zaśmiał się.
- Zibi nie poznaję Cię. – zaśmiała się Marta.
- Dobrze, że nie wiesz, co działo się, jak pierwszy raz się zobaczyliśmy. – roześmiałam się i spojrzałam na Zbyszka.
- Wiem, kochanie. – roześmiała się Marta. – My ze Zbyszkiem nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, opowiadał mi wszystko. – roześmiała się. – O pamiętasz Zbyszek jak mówiłeś, że ta cała Malwina cię irytuje? – spojrzała na Zbyszka.
- Pamiętam, ale zakochałem się w tobie od samego początku, tylko nie wiedziałem jak mam się zachować, wiem mam ciężki charakter. – westchnął.
- A mnie nikt nigdy nie ignorował, byłeś pierwszy. – roześmiałam się.
- Jedzmy, bo głodna jestem. – zasiadła do stołu Marta.
- Zibi ty to ugotowałeś? – spojrzałam na kurczak z ryżem i przełknęłam ślinę.
- A masz pewność, że to jest zjadliwie? – roześmiała się jego siostra.
- Wredoty. – pokiwał głową Zibi.
- Kochanie, ty pierwszy spróbuj… Znaczy, jako, że Ty to przyrządziłeś, masz pierwszeństwo. – spojrzałam na niego.
- Bardzo śmieszne, lamusie. – roześmiał się.
Obiad był bardzo dobry, aż jestem w szoku, że Zibi tak dobrze gotuje. Szczerze? Nie żałuję, że wybrałam Zbyszka, nie umiałabym teraz bez niego żyć.
Razem z Martą pokazałyśmy mu nasze kreacje. Bardzo mu się podobały.
- No właśnie, to już jutro. Z kim Marta idziesz? – zapytał Zbyszek.
- Zobaczycie jutro. Jest cudowny. – westchnęła, a ja i Zbyszek się roześmialiśmy.
Dziś położyliśmy się wcześniej spać, byłam strasznie zmęczona. Jutro ta cała impreza, a w niedzielę powrót do domu.
- Wyspana? – Zibi jak zawsze powitał mnie uśmiechem.
- Tak Zbyś. – zaśmiałam się,
- Nie mów tak do mnie. – skrzywił się. – To brzmi…
- Słodko. – wtuliłam się w niego.
- Już wolałem jak mówiłaś do mnie „ Panie Bartman” – roześmiał się.
- Oksy Zbigniew. – dalej się w nim droczyłam, a za karę zaczął mnie łaskotać.
- O której ta impreza? – spytałam przebierając się.
- O 20.00 lamusku. – uśmiechnął się.
- A z jakiej to okazji? – zapytałam.
- Czemu zadajesz tyle pytań? Kolega się wprowadził do Włoch i chciał to uczcić.. – zmieszał się.
Przez pół dnia leniuchowaliśmy. Około 17.00 zaczęliśmy się szykować na tą całą imprezę.
- Pośpieszcie się, bo zaraz przyjdzie mój partner na imprezę! – krzyknęła Marta, szykując się w łazience.
- My już gotowi. – roześmiałam się.
Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi.
- Malwa otwórz! Powiedz, że zaraz przyjdę. – krzyknęła siostra Zibiego.
Posłusznie otworzyłam drzwi. Gdy zobaczyłam z kim Marta idzie na imprezę, oniemiałam.
*******************************
Powróciłam :))
I jak, podoba się? Miłoby było gdybyście pozostawili po sobie ślad :)
Zapraszam też na tego aska, są tu świetne krótkie opowiadania siatkarskie :)
http://ask.fm/PolacyNajlepsiSiatkarze
Pochlanelam calosc w jeden dzien!
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Bartmanem i unikam blogow z nim...
Podoba mi sie ten blog! Jest wspanialy! I jak czytalam to mialam taka cicha nadzieje,.ze jednak bedzie z Karolem...
Niestety padlo na Bartmana...
Bede czytala dalej, moze sie cos zmieni.
Pozdrawiam :* Czekam na nastepny
Ja zawsze mogę namieszać :D
UsuńDziękuję, dziekuję :*
no nareeszcie kontynuujesz ! :D bardzo się cieszę :D ja tam lubię Bartmana jaki jest to jest, osobiście go nie znam więc nie oceniam :D nie wiem kto to może być ? Może Karol czy coś ? :D w sumie Zibi nie wie z kim a jak ona oniemiała to... haha wszystko możliwe :D czekam na następny :) pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://love-and-execration.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że ze mną jesteś, pozdrawiam:**:*:*
Usuń