2015/02/15

Rozdział 17

Wychodzi lekarz. Wszyscy podnieśliśmy się z miejsc.
- Doktorze? - spytał Winiar, gdy lekarz nic nie mówił.
- Operacja się udała, ale jest bardzo słaba.. - skomentował i popatrzył na jej rodziców. - Najgorsze za nami. - uspokoił ich i odszedł.
Wszyscy niemalże skakaliśmy z radości. Nagle do szpitala wpadł Ignaczak.
- Załatwione, tylko musimy jej jutro przywieźć laptopa, aby obejrzała nasz mecz. - Bo ona... żyje prawda? - ściszył głos.
- Igła, jak mogłeś pomyśleć, że nie.. - skarcił go wzrokiem Winiar.
PERSPEKTYWA KAROLA:
Pomysł Ignaczaka był dobry. Przekazaliśmy lekarzowi laptopa, aby Malwina mogła obejrzeć nasz mecz. Na razie odwiedzili ją tylko rodzice, chociaż z tego co wiem, ona nie chciała z nimi rozmawiać...
Set po secie i tak wygraliśmy 3:0 z USA. Na koniec wyszliśmy na środek parkietu, a Ignaczak zabrał głos.
- Grało nam się ciężko, ale cieszymy się, że wygraliśmy, bo to był nasz cel.. Graliśmy dla naszej przyjaciółki.. Malwino, pozdrawiamy i wiedz, że możesz zawsze na nas liczyć.
- Dwa dni temu miałaś urodziny, więc.. Zaśpiewajmy wspólnie jeszcze raz... - zabrał głos Kurek i zaczęliśmy śpiewać Sto lat akapella razem z kibicami.
To było coś niesamowitego. Na koniec nawet USA zaczęło bić brawa.
PERSPEKTYWA MALWINY:
Byłam zaskoczona. To co dla mnie zrobili.. Łzy płynęły mi po policzkach. Operacja się udała, ale to czego się dowiedziałam..
Jestem w ciąży. Tylko czemu wcześniej tego nie wykryli? Nadal to do mnie nie dociera. Nie mogę mu powiedzieć, nie dowie się o tym.. W sumie i tak pewnie niedługo wyjedzie do Włoszech, do klubu.
PERSPEKTYWA BARTMANA:
- Cieszę się, że już po wszystkim. - usiadłem obok niej, a ona patrzyła na mnie, raz na podłogę. - Co się dzieje? - spytałem zdezorientowany.
- Cieszysz się? Pewnie liczyłeś na to, że już mnie więcej nie zobaczysz. - roześmiała się.
- Jak możesz.. - pokręciłem głową.
- Taka prawda. Nie rób sensacji, żyję, więc możesz wrócić do swojego życia.
- Malwina, ale ja chcę, żebyś ty była częścią mojego życia. - powiedziałem, biorąc ją za rękę.
Nagle zaczęła płakać. Czy ja coś złego zrobiłem, powiedziałem? Próbowałem ją uspokoić, opanować, ale skutkiem tego było to, że lekarz kazał mi wyjść.
KILKA DNI PÓŹNIEJ:
Wypuścili mnie ze szpitala. Bartman się nie odzywa, chodź niedawno jeszcze nie dawał za wygraną. Karol... no właśnie, co z Karolem? Nie rozmawiałam z nim, bałam się tego. Wróciłam do swojego mieszkania w Rzeszowie. Nie wiem jak to będzie, czy to wszystko się ułoży. Teraz będę matką.. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Dowiedziałam się, że Zibi jest we Włoszech. Tak jak przypuszczałam, został tam. Na razie pracuję jako fizjoterapeuta w Resovii. Nikt nie wie o mojej ciąży i tak jest dobrze.. Chcę to utrzymać, jak najdłużej w tajemnicy. Dużo pomaga mi Nowakowski, chodź on też nie wie o ciąży...
- No maleństwo, teraz musimy sobie jakoś sami poradzić. - powiedziałam na głos masując swój brzuch.
- Co? Sama ze sobą rozmawiasz? Nagle zza drzwi wyjrzał Piotrek.
- Wiesz, lubię czasem pogadać z kimś inteligentnym. - roześmiałam się.
- Może napijemy się wina?
- Nie. - powiedziałam bez namysłu. - To znaczy, jesteś samochodem. - lekko się uśmiechnęłam.
- Myślałem, że mnie przenocujesz. - roześmiał się. - Ale jeśli nie chcesz. - uśmiechnął się.
- Jeśli chcesz to zostań. - wzruszyłam ramionami i się roześmiałam.
- Nie będę przeszkadzał. I tak muszę już iść.
Wybiegłam do łazienki, ponieważ zrobiło mi się nie dobrze. Piotrek pobiegł za mną.
- Jesteś chora? - spytał zmartwiony.
- Pewnie to jakaś grypa. - okłamujesz go.
- Może zostanę z tobą?
- Jedź, jutro masz trening, a ja dam sobie radę. - uśmiechnęłam się.
- Jak coś to dzwoń. - powiedział i wyszedł.
3 MIESIĄC CIĄŻY:
Dobrze się maskowałaś, jak na razie nikt się jeszcze nie domyślił. Postanawiam dzisiaj zrezygnować z pracy. Teraz muszę zająć się dzieckiem...
- Ale jak to pani Malwino? Źle tu pani? - pyta prezes Resovii.
- Nie,  oczywiście, że nie. Ale teraz będę musiała się kimś zaopiekować. -
powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Ktoś jest w rodzinie chory? Jeśli tak, to spróbujemy pani pomóc.
- Nie, nie o to chodzi.. Jestem w ciąży. - mówię z uśmiechem na twarzy, a prezes zerka na mój brzuch, po czym się uśmiecha.
- Ale rozumiem, że po porodzie.. - zaczyna, ale ja mu przerywam.
- Jeśli będę miała, gdzie wracać, to z chęcią. A teraz pan rozumie. - wstałam.
- Oczywiście, gratuluję. I oczywiście ma pani gdzie wracać. - uściska moją dłoń, po czym ja wychodzę.
Przed halą widzę Ignaczaka. Nie cieszy się na mój widok, nie wita.. Coś jest nie tak..
- Igła, coś się stało? - podchodzę do niego.
- To Zbyszka dziecko? - pyta niepewnie, a staję w osłupieniu.
Nikt miał o tym nie wiedzieć. Chociaż było wiadome, że to się wyda. Czego ty oczekiwałaś?
- Proszę Cię nie mów nikomu, jemu.. - spuszczam głowę w dół.
- Malwina, czy Ty się słyszysz? - podnosi głos. - On ma prawo o tym wiedzieć.
- Wyjechał... Nie chcę mu psuć życia. - kręcę głową.
- Jakby wiedział, nie wyjechałby.
- No właśnie.. Nie wyjechałby bo musiałby zająć się dzieckiem, nie chcę tak.. - po policzku spływa mi łza.
- Malwina przecież każdy facet na jego miejscu byłby prze szczęśliwy. - Ignaczak nie daje za wygraną.
- Krzysiek co ja mam teraz zrobić? Mam mu to powiedzieć przez telefon? - wzdycham.
- On musi o tym wiedzieć. - przytulił mnie.
Zdecydowałam, że jutro z samego rana do niego polecę. Rozmawiałam z lekarzem.. Mogę lecieć. Kupiłam bilet. Wróciłam do domu, spakowałam się. Bałam się myśleć co będzie jutro. A jeśli nie będzie chciał tego dziecka?
Około 5.00 pojawiłam się na lotnisku. Po 4 godzinach lotu byłam już na miejscu. Od Krzyśka dowiedziałam się, gdzie mieszka. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi jakaś kobieta. W pierwszym momencie pomyślałam, że pomyliłam adresy..
- Przepraszam, czy tu mieszka Zbyszek Bartman? - spytałam po angielsku.
- Tak, ale Zbyszek jest teraz na treningu. Chce pani poczekać?
- Tak. - powiedziałam i weszłam do środka. - Jest pani jego nową dziewczyną? - spojrzałam na nią.
- Nie, jestem jego siostrą. - zaśmiała się. - Marta. - podała mi rękę, a ja ją uścisnęłam.
Długo rozmawiałyśmy. Powiedziałam jej o ciąży. Marta była bardzo miłą osobą. Od razu złapałyśmy kontakt.
- Czyli będę ciocią? - przystawiła ucho do mojego brzucha. - Często kopie?
- Tak, chyba po Zbyszku taka agresywna. - roześmiałam się.
Byłam zdenerwowana. Marta powiedziała, że lada moment powinien być.
- Przyniesiesz mi wody? Trochę się źle czuję. - złapałam się za brzuch.
- Jasne. - zerwała się z miejsca.
Nagle otworzyły się drzwi. To był on. Patrzył na mnie ze zdziwieniem, a ja trzymałam się za brzuch.
Przyszła Marta i podała mi wodę.
- Malwina.. Co Ty tu robisz? - wszedł i usiadł obok mnie.
- Na prawdę ty nic nie rozumiesz? - spytała Marta i pogłaskała mój brzuch.
- Zostawisz nasz na chwilę samych? - spojrzałam na nią.
Marta od razu posłuchała mojej prośby. Po chwili zostaliśmy sami. Zbyszek cały czas przypatrywał się mojemu brzuchowi.
- Będę tatą.. - mówił po cichu. - Mogę dotknąć? - spojrzał na mnie.
- Zbyszek, przepraszam, że to za tobą zataiłam. Jeśli nie chcesz tego dziecka..
- Jak mogę nie chcieć swojego dziecka z dziewczyną, którą kocham? - uśmiechnął się i mnie przytulił. - To najlepsze co mogło mi się w życiu
przydarzyć.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. - odetchnęłam. - To co teraz będzie?
- Musimy się nad tym zastanowić. - Na razie zostaniesz tutaj na kilka dni, jeśli ci to odpowiada. - powiedział i zaczął masować mój brzuch.
- Jasne. - przytaknęłam.
- Już wiadomo jaka płeć? Może mały Zbyś? - roześmiał się.
- Albo mała zołza Malwinka. - odwzajemniłam jego gest.
- Brakowało mi ciebie. A teraz? Dostałem więcej niż chciałem. Jesteś dla mnie kimś ważnym.. - pocałował mnie.
- Przepraszam, że wtedy tak na ciebie naskoczyłam.. Ale nie chciałam ci psuć życia. - spojrzałam na niego.
- Wybaczam ci księżniczko. Teraz nie pozwolę, żebyś cierpiała, - pogłaskał mnie po policzku.
Razem z Martą i Zbyszkiem zaczęliśmy wybierać imię dla dziecka. W razie
gdyby był chłopiec, lub dziewczynka.
- Co wam się nie podoba w imieniu Kasia? - spytała Marta.
- Wszystko. - powiedzieliśmy równo ze Zbyszkiem.
- A może Karol? - zaproponowała Marta, a ja spojrzałam na Zbyszka.
- Może lepiej nie. - pokręcił głową. - Dobra, mamy jeszcze czas. Znając życie teraz codziennie będziemy się nad tym zastanawiać. - roześmiał się. - Połóż się, musisz odpoczywać. - powiedział i złapał mnie za rękę, a następnie zaprowadził do sypialni.
**************************************
I jak, zaskoczeni?
Zastanawiam się, czy nie zakończyć blogu..
Jesteście ze mną? ;c
Pozdrawiam :))

11 komentarzy:

  1. Nie kończ błagam :(
    Piszesz zajebistego bloga :********

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie koncz!!! Blog jest super. Malwina jest w ciazy no to mnie zaskoczylas. Ile bedzie jeszcze rozdzialow?? Pozdrawiam JusTyna :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz nie kończyć!!! Zrozumiałaś? Bo zabije!!! Serio! :D

      Usuń
    2. Nie wiem ile będzie rozdziałów, chyba dopóki ktoś to będzie czytał xD

      Usuń
  3. Nonono noe spodziewałam się takiego obrotu spraw ;D Genialnie to opisałaś ;*
    Nie kończ...muszę wiedzieć jakim Zbysiu jest tatą i wiele innych szczegółów z Ich życia...no i oczywiście co z Karolem ^^ piszesz świetnie więc tego nie kończ ;P
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny i ja jestem! :D
    Ale się porobiło. Dobrze, że Malwina przeżyła.
    Ona w ciąży? Totalnie mnie zaskoczyłaś. Wolałam, żeby była z Karolem, ale jeżeli ze Zbyszkiem będzie szczęśliwa to nie mam nic przeciwko ich związkowi. Choć malutka nadzieja jest, że Kłos namiesza. :D
    Pozdrawiam, buziaki kochana! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tu czekam na kontynuację losów Malwiny!!! ;P

    W wolnej chwili zapraszam do siebie na 24-kę, z której dowiesz się co takiego od Zuzy chciał Kacper oraz prezes Piechocki zdradzi dziewczynie swoje plany względem Niej ^^ Pojawi się również trochę już nieobecny w życiu Zuzy Wojtek.
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. 56 year-old Sales Associate Adella Doppler, hailing from Noelville enjoys watching movies like Comanche Territory (Territorio comanche) and Handball. Took a trip to Ha Long Bay and drives a XC60. jego wyjasnienie

    OdpowiedzUsuń