Malwina "Malina" Kozłowska - skończyła studia humanistyczne. Ma 23 lata. Jej rodzice są w Londynie, tam też pracują. Przyjechała do Polski kilka dni temu. Aktualnie szuka pracy. Lubi wyróżniać się z tłumu. Zawsze mówi, to co myśli. Nie lubi kłamstwa. Czasami opryskliwa, niepoprawna.
Siatkarze Skry Bełchatów
Siatkarze Reprezentacji Polski
Rozdział 1
- Shit! - krzyknęłam, kiedy jakiś samochód mnie ochlapał. - No tak, Polska, przyzwyczaj się. - mruknęłam pod nosem podnosząc swoją walizkę z ulicy.
Co ja tu w ogóle robię? No tak, zapomniałabym. "Szukam lepszego świata". Kiedyś tu mieszkałam, ale kiedy to było? Znam Polski bardzo dobrze, ponieważ tu się urodziłam.
Od Londynu można się uzależnić. Kultura, ulice, ludzie... Ale co z tego, jeśli wszystko jest takie monotonne? Cały czas pada deszcz. Każdy się śpieszy, chodzi przytłoczony.
To nie mój styl życia. Ja lubię czuć wolność, podejmować wyzwanie.
Nikogo tu nie znam. Rzeszów jest taki duży. Po znajomości rodzice załatwili mi jakieś obskurne mieszkanie. A raczej norę...
Gdy załatwiłam wszelkie formalności dotyczące mieszkanie, rzuciłam się na łóżko. Nigdy nie myślę, co będzie jutro. Zawsze cieszę się chwilą.
Ściany były takie nijakie, szare. Wszystko było urządzone skromnie. Znów ta cholerna monotonia. Postanawiam przemalować śniany.
Wychodzę przed blok. Zrobiło się ciepło. Początek lipca, to chyba tu normalne. Nawet nie wiem, gdzie można kupić te farby. Na ulicy zaczepiam przypadkową osobę i pytam, gdzie mogę kupić farby. Kobieta po chwili tłumaczy mi drogę, po czym kieruję się tam.
Wybieram farbę, pędzle i wracam do swojego świata. Po kilku godzinach męczarni moje ściany są czerwone. Meble poprzestawiane, wreszcie coś się zadziało.
Podzwoniłam trochę w poszukiwaniu pracy. Dopóki nie znajdę czegoś po studiach, muszę się załapać na jakąś dorywczą pracę.
Jestem ambitna i żadna praca nie jest mi obca. Lubię podejmować wyzwania.... Ale mycie podłogi - czyli moja nowa praca - to już chyba przegięcie na całej linii.
Rano obudziły mnie promienie słońca. - Polska, jesteś tu. - myślisz sobie i przypominasz dzieciństwo. Uśmiechasz się, po czym niechętnie wstajesz i idziesz przyrządzić sobie coś na śniadanie.
Kalmary, krewetki, rak, ośmiorniczki, kawior.... O tym właśnie możesz zapomnieć, ponieważ w swojej małej lodówce znajdujesz tylko jakiś jogurt.
Idziesz do łazienki. Tam ostatecznie się ogarniasz, przebierasz : http://allani.pl/zestaw/948362-948362-kolekcja-wiosna-lato-2014
Dobrze, że w telefonie masz GPS, bo inaczej "zwiedzałabyś" to miasto jakieś kilka godzin.
Po 30 minutach, pieszo docierasz na halę, gdzie masz myć podłogi. Wiadome, że nigdy nie może być idealnie. Kiedy wszystko jest na dobrej drodze, zaczyna się pieprzyć.
Nie wiesz gdzie jest wejście do hali. Serio, Polska to skomplikowany kraj.
- Boże, jak trudno być mną... - głośno wzdycham. - Shit.
- A masz pan paszport Polsatu? - słyszę jakieś głosy. - Odwracam się za siebie i widzę dwóch mężczyzn.
- Panie, to z tej bydlęcej.... - słyszę głośny śmiech drugie mężczyzny.
Gdy widzę wysokiego bruneta, momentalnie przygryzam wargę. To nie był odruch zaplanowany.
Szczerze? Jeszcze nigdy nie byłam zakochana. Nigdy. Tak, mam 23 lata. Byłam w kilku związkach, które trwały nie więcej niż 3 miesiące. Ja po prostu potrzebuję wolności.
- A pani to coś zgubiła? - gdy brunet przechodzi, nagle się zatrzymuje.
- Ja? Nie. Ale pan chyba zgubił kulturę. - odgryzłam się, a mężczyzna, ktory szedł obok bruneta zaśmiał się.
- Z czego się Igła śmiejesz? - trącił go, a następnie przeszedł obojętnie.
Nie powiem, zaintrygował mnie ten koleś, ale stop! Myśl Malina trzeźwo... Nie czas na te cere giele i miłostki.
Odczekałam kilka minut po czym weszłam za nimi do środka. Tam pokierowano mnie do jakiejś kobiety, która miała mi pokazać co i jak.
Dała mi mop, rękawiczki, detergenty i wysłała na siłownie, abym tam umyła podłogę.
- A mogłaś zostać, być na utrzymaniu rodziców, pogodzić się z Wojtulem.... ale ty wolisz myć podłogi, idiotka. - mruknęłam sama do siebie pod nosem.
- Ej czekajcie, bo zostawiłem koszulkę na siłowni. - słyszę głos mężczyzny, po czym drzwi się otwierają. Momentalnie odwracam się i stoję jak wmurowana w podłogę.
- To znów pani. - słyszę śmiech mężczyzny.
- Tak, jestem płatnym mordercą i zlecili mi zabójstwo, pana. - mówię ironicznie i odwracam się.
- No... pół Polski by za mną płakało. - mówi pewny siebie.
- A raczej ta męska część. - dodaję z uśmiechem, który wkurza niejednego.
Mężczyzna udaje, że nie usłyszał, zabiera koszulkę i wychodzi bez słowa.
- Co ja robię. - kręcę głową,kiedy on wychodzi. - Zawsze musisz wszystko spieprzyć...
Gdy umyłam podłogę na siłowni, przyszedł czas na halę. W połowie pracy nagle ktoś wszedł na halę. Wkurzyłam się, bo pozostawiał ślady...
- Nie umie pan uszanować cudzej pracy? Nie? To proszę. - wręczyłam jakiemuś mężczyźnie mopa, kiedy się zbliżył.
- Słucham? - ledwo wymówił po Polsku.
- Przecież mówię, kim pan jest, że wchodzi sobie tutaj jak do siebie? - unoszę brew, a mężczyzna zaczyna się uśmiechać.
Nagle ktoś wchodzi na halę. To ta babka od mopów itd.
- Co panienka robi? - pyta oburzona odbierając mężczyźnie mop. - Bardzo pana przepraszam, ale jest tu nowa. - mówi po angielsku.
- Ale ja jej chciałem pomóc. - uśmiecha się i puszcza mi oczko.
- Ona sobie poradzi. - oddaje mi mop i wychodzi.
Bez słowa zabieram się za swoją pracę. Nie powiem, jest mi trochę głupio...
- Ja na prawdę mogę ci pomóc. - słyszę za sobą.
- Nie ma takiej potrzeby. Jedynie pan tu przeszkadza... - tak, zawsze byłam szczera.
- Dzięki. - mówi po Polsku ze śmiechem. - To do zobaczenia. - żegna się.
- Oby nie. - mówię poważnie, po czym widząc jego minę, na mojej twarzy pojawia się uśmiech. On to zauważa i kręci głową. Wychodzi. W pomieszczeniu zostaję tylko ja, mopy, płyny, brudna podłoga i zapach po perfumach tajemniczego mężczyzny.
**********************************
Kto jest ze mną niech skomentuje ten post :)
Wróciłam z pewnym pomysłem ;)
Jeżeli będzie mało czytelników, to pewnie zakończę na dobre pisanie.
Jak na razie zaczyna się mało ciekawie :D Ale akcja się rozwinie.
Tęskniliście? :)))
Pozdrawiam ;*